„Gdy się patrzy na dzisiejszą sytuację, nadzieje i problemy, to wydaje się, że stoimy przed jakąś ścianą nie do przebicia, w sytuacji niemożliwości jakiegokolwiek porozumienia” – mówił na Starym Rynku w Bydgoszczy biskup ordynariusz Jan Tyrawa.

Podczas Mszy św. w intencji ojczyzny odwołał się do konkretnego – historycznego momentu sprzed 226 laty, kiedy „inne narody szykowały się do rewolucji, do ścinania głów, do rozlewu krwi, a mądrzy umieli rozpocząć nową debatę”. – Stajemy wdzięczni Bogu za tamtą konstytucję. Wyrastała ona z doświadczeń społecznej i politycznej myśli naszych praojców, z doświadczenia Rzeczypospolitej, z fenomenu wielu setek lat tej debaty pomiędzy narodem i władcą oraz szukania równowagi pomiędzy prawami jednostki a prawami wspólnoty, pomiędzy dobrem osobistym a dobrem wspólnym, z tego wysiłku intelektu i serca rodziły się rozwiązania – mówił. Biskup ordynariusz podkreślił, że Konstytucja 3 maja – przy wielu słabościach i grzechach – pozwalała akceptować tylko rzeczy godziwe, Boże i ludzkie – służące narodowi, społeczności i rodzinie.

Biskup Jan Tyrawa wskazał, że debata konstytucyjna podejmowana przez „naszych ojców” powinna dziś być wyrzutem sumienia dla tych, którzy „do debaty zapraszani, odpowiadają emocjami i krzykiem. To nie jest w polskim duchu konstytucyjnym”. – Gdy się patrzy na dzisiejszą sytuację, nadzieje i problemy, to wydaje się, że stoimy przed jakąś ścianą nie do przebicia, w sytuacji niemożliwości jakiegokolwiek porozumienia. Wielu stan taki widzi w różnicy światopoglądów. Gdzie szukać porozumienia pomiędzy światem religii i światem laickim w polityce? – pytał celebrans. W homilii biskup powołał się, za papieżem Benedyktem XVI, na słowa Jürgena Habermasa, neomarksisty, który „twierdzi, że prawowitość karty konstytucyjnej jako przesłanki praworządności ma dwa źródła: uprawnione uczestnictwo w polityce wszystkich obywateli oraz racjonalność formy rozwiązywania sporów politycznych”. – Owa racjonalność formy „nie może być jedynie walką o arytmetyczne większości, lecz musi cechować ją «proces argumentacji wyczulonej na prawdę»”. Tym samym Habermas na nowo wprowadza do debaty politycznej i filozoficznej ideę prawdy – mówił.

Celebrans zauważył, że zawsze będziemy mieli problem z człowiekiem, bo zawsze będzie mu trudno uznać dobro i zło w sobie. – My, wierzący, mamy jeszcze jedno wyjście w tej sytuacji, aby nie kończyć negatywnie i pesymistycznie: uwierzmy w moc modlitwy – podkreślił.

Fot. Wiesław Kajdasz
print