„Jako osoby pomagające nie mamy gotowego planu na życie osoby bezdomnej” – powiedziała albertynka s. Magdalena Bella. W Bydgoszczy 6 listopada odbyło się seminarium „Bezdomność – diagnoza i ścieżki wyjścia”.

Wydarzenie, które zostało zorganizowane w ramach XXXVI Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej, miało charakter naukowo-praktyczny. Zgromadziło osoby świeckie i duchowne, dla których problem bezdomności nie jest czymś obcym. – Nie chodzi tutaj tylko o brak dachu nad głową, ale o zanik relacji międzyludzkich, kryzys w rodzinie. Przyczyny bezdomności są bardzo szerokie i często trudne do uchwycenia – powiedziała dr Grażyna Szabelska.

Moderator panelu wskazała na pomysł związany z powstaniem miejsc prowadzonych m.in. przez Zgromadzenie Sióstr Albertynek Posługujących Ubogim i Zgromadzenie Księży Misjonarzy oraz specjalnych mieszkań, które mają pomóc osobom bezdomnym wrócić do społeczeństwa. – Rozwiązanie kwestii bezdomności nie jest sprawą jednorazowej interwencji, ale wiąże się z działaniami długofalowymi, nierzadko pozostającymi bez wyraźnych skutków z powodu złożoności zjawiska – podkreśliła s. Magdalena Bella.

Albertynka zwróciła uwagę na trzy rodzaje pomocy osobom bezdomnym. Omówiła tzw. metody podstawowe, alternatywne i holistyczne. Do pierwszych należą m.in. wyżywienie, zmiana odzieży i obuwia, kąpiele, pomoc medyczna. Chodzi o zabezpieczenie podstawowych potrzeb bytowych. Do metod alternatywnych, które są prowadzone równolegle z podstawowymi, można zaliczyć m.in. działania pozwalające na rozwój duchowy, intelektualny, rozwój umiejętności społecznych, talentów. Mówiąc o działaniach holistycznych, s. Magdalena Bella podkreśliła, że należą do nich formy pomocy wymagające dużo większego wysiłku.

Mówiąc o społecznych i indywidualnych uwarunkowaniach bezdomności, dr Magdalena Wędzińska z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy podkreśliła, że zjawisko to występuje zarówno w krajach wysokorozwiniętych, jak i biednych, bez względu na m.in. panujący w nich system opieki społecznej czy różnice kulturowe. Cytując prace naukowe kilku autorów, dr Wędzińska zauważyła, że stawanie się osobą bezdomną jest procesem składającym się z kilku faz. Jedną z nich jest załamanie się dotychczasowego programu życiowego. Na tym etapie następuje osłabienie więzi z rodziną, związków uczuciowych. Osoba traci często pracę, a wraz z nią źródła utrzymania, często na tym etapie może również dojść do pogorszenia stanu zdrowia.

Jak podkreślił ks. Maciej Kulczyński, dla Caritas pomoc osobom bezdomnym jest czymś codziennym. – Często boję się dyskusji, z których niewiele wynika. W przypadku tego seminarium jest inaczej – spotkały się osoby, które mają konkretne dokonania na rzecz bezdomnych i wciąż zastanawiają się, co jeszcze można uczynić, aby statystyki ubóstwa malały – powiedział.

Ojciec Mieczysław Łusiak SJ reprezentujący Bydgoski Ośrodek Solidarności Społecznej zauważył, że tak naprawdę nie ma ludzi bezdomnych. – Są tylko ludzie odrzuceni, często z własnej winy. Mam na myśli chociażby nadużywanie alkoholu czy stosowanie przemocy. Bezdomność jest tylko jedną z konsekwencji odrzucenia. Człowiek odrzucony nie ma motywacji, aby dbać o siebie – o wygląd, czystość, dach nad głową – podkreślił jezuita.

Seminarium zostało zwieńczone dyskusją wśród przedstawicieli organizacji pozarządowych oraz świadectwem wychodzenia z bezdomności. Ostatnie liczenie bezdomnych w województwie kujawsko-pomorskim pokazało, że problemem tym jest dotkniętych 1815 osób, w tym aż 28 dzieci.

Tekst i zdjęcia: Marcin Jarzembowski

print