Gdy Chrystus spotkał Piotra, pierwszego Papieża, tak wystraszonego, że uciekał z Rzymu starą rzymską drogą Via Appia, która prowadzi na południe, to musiał chyba na niego spojrzeć tak, jak wtedy w tę tragiczną noc zdrady i konania Ogrodu Oliwnego, tę noc trzykrotnego zaparcia się w Pałacu Arcykapłana. W tamtą noc Ostatniej Wieczerzy Piotr pod spojrzeniem Jezusa rozpłakał się jak dziecko i w tym płaczu dokonało się jego nawrócenie i pojednanie.

Natomiast kilka lat później, na obrzeżach Rzymu, jak glosi legenda, Piotr na to Jezusowe spojrzenie odpowiedział pytaniem: Quo vadis, Domine? Dokad idziesz, Panie? I usłyszał tę odpowiedź: Gdy ty opuszczasz lud mój, do Rzymu idę, by mnie ukrzyżowano raz wtóry.

I Piotr zrozumiał, już nie zapłakał, ale uwierzył, że Kościół należy do Chrystusa i że nawet jeśli Piotr, Papież zginie, to Kościół przetrwa, bo żyje w nim Chrystus Zmartwychwstały.

Uzdrawiające, nauczające, korygujące i kojące spojrzenie Jezusa dokonuje w życiu Piotra rzeczy niezwykłych, przemienia je całkowicie.

Dlaczego mówię o tym tutaj i dzisiaj?

Albowiem myślę, że jak każdego roku w tych grudniowych, adwentowych dniach każdy z nas powinien spojrzeć w oczy Chrystusa, dostrzec na sobie Jego wzrok i usłyszeć teraz Jego pytanie: Quo vadis? Dokąd idziesz?

I chyba Radio Maryja i Telewizja Trwam wraz z tymi, którzy je tworzą i z całą rzeszą radiosłuchaczy i telewidzów, też powinny kończąc kolejny rok działalności, 26. już dla Radia, też powinny się zapytać: dokąd idziesz?

I jeszcze więcej powiem: my wszyscy, Polki i Polacy, ci, którzy nami rządzą i ci, którzy się rządzą i ci, co rządzić by chcieli, ale im demokratyczne urny na to zgody teraz nie dają, wszyscy zatem powinniśmy w sobie usłyszeć to pytanie: Quo vadis? Dokąd idziesz, dokąd idziemy?

A to oznacza spojrzeć wstecz, na drogę przebytą: wiele tam dobra, wiele dokonań, ale też zaniedbań nie brakuje, opuszczonego dobra, kłótni, złości, kłamstwa i grzechu. Trzeba to wszysto dostrzec w tym adwentowym czasie, bowiem tylko świadomość przebytej drogi pozwoli nam stanąć w prawdzie o nas samych, o Kościele, o Ojczyźnie, o Radiu Maryja i o wyrosłych wokół niego dziełach. A prawda, choćby trudna, zawsze wyzwala, bo prowadzi do Chrystusa, który jest samą Prawdą.

Stając wobec pytania Quo vadis, zapytać się trzeba, czy jesteśmy na Chrystusowej drodze. Dokąd idziemy, jakie są nasze perspektywy, program na jutro i na pojutrze. Żeby czasem nie widzieć perspektywy tylko na odległość własnego nosa.

Wiemy, że jakoś łatwiej poczuć na sobie wzrok Pana Jezusa, spojrzeć w Jego oczy właśnie w maryjnych Sanktuariach, wpatrując się w oczy Matki Najświętszej.

Dlatego, jak każdego roku, Radio Maryja przybywa do Bydgoszczy, a tutaj króluje z bydgoskiej Fary, dzisiaj Katedry, Matka Boża Pięknej Miłości. Pani z Różą w dłoni. Jesteśmy zatem u Maryi w gościnie i wobec Niej wsłuchujemy się w pytanie: Quo vadis? Dokąd idziemy?

Pewnie się ktoś zapyta czy nawet zadziwi, dlaczego Ojciec Tadeusz znowu mnie zaprosił z kazaniem, skoro 5 miesięcy temu już głosiłem dla Rodziny Radia Maryja. Myślę że pośród innych ważnych powodów jest także ten, że ja tutaj jestem u siebie, bo tutaj właśnie przed Jej Obliczem stawiałem wiele lat temu moje pierwsze kroki kapłaństwa, raczkowałem prawie, a wtedy to jeszcze nawet Radia Maryja nie było. Więc może mam jakieś maleńkie względy u tejże Matki bydgoskiej, gdy wracam tutaj zawsze jak do siebie.

Ale żeby nie było o mnie, to postanowiłem na tę okazję napisać taki prosty list do Matki Bożej Adwentowej i teraz go odczytam, prosząc, abyście wszyscy zechcieli się także z nim jakoś utożsamić i poszukać odpowiedzi na pytanie: Quo vadis, dokąd idziesz?.

Z Archaniołem Cię, Matko, pozdrawiam: Zdrowaś Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą. Błogosławionaś  Ty między niewiastami i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus.

W dzisiejszym zagonionym świecie mamy coraz mniej czasu, choć w rzeczywistości jest go tyle samo co zawsze. Tyle że nie potrafimy nim dobrze gospodarować. Tracimy czas na wiele spraw, często na sprawy mało ważne czy wręcz bzdury. Kiedyś był czas, aby usiąść i długo porozmawiać, aby napisać list, podzielić się sobą. A dzisiaj coraz częściej dwa zdawkowe zdania sms-a czy jakiś szybki skrótowy e-mail. Nawet do matki czy ojca pisze się rzadko listy. I może coraz rzadziej się ich odwiedza.

Dlatego ten list do Ciebie, Matko Pięknej Miłości w bydgoskiej Katedrze. Napisany w Uroczystość Twego Niepokalanego Poczęcia i czytany właśnie teraz tutaj, gdy świętujemy 26 lat Radia Maryja na Twojej, Matko, służbie.

Patrzysz na nas z tego Wizerunku, bydgoska Pani, uśmiechając się nieco. Mówią, że jest to jeden z najpiękniejszych Twoich wizerunków. Ale najważniejsze, że my wierzymy, iż Ty, Matko, tutaj jesteś, to jest Twój dom, pierwszy bydgoski kościół dedykowany Tobie, a teraz jeszcze katedra, bo masz Biskupa Jana za Kustosza.

Dobrze, że Twoje radio tutaj przyszło, bydgoska Gospodzino. Bo radio oprócz tego, że je słychać w domach, to warto też czasem zobaczyć w Domu Matki. Byliśmy już w lipcu w Twoim jasnogórskim Domu, to teraz jesteśmy w tym bydgoskim, bowiem tutaj jakoś się wszystko zaczynało.

Pozwól Matko, że wspomnę, z serca potrzeby, także innego Biskupa Jana, Jana Wiktora Nowaka, który tu 30 lat temu był Twoim kustoszem, jeszcze jako Wikariusz biskupi Prymasa Polski. Mówił mi Ojciec Dyrektor, że właśnie tenże Biskup, już teraz ufamy wraz z Tobą w Domu Ojca, miał wielki wkład w powstanie i rozwój Twojego radia na tej bydgosko-toruńskiej ziemi. Uśmiechnij się do niego w Niebie, Maryjo, także od nas wszystkich.

Pani bydgoska, Ty znasz najlepiej dzieje Twojego radia oraz wyrosłej z niego TV Trwam. Ty wiesz, ile było przeszkód, zakusów, złości, pomówień, podłych ataków, nieprzychylności. Ale wiesz jeszcze lepiej, ile było i jest dobra, piękna, wiary, nadziei i miłości. Ile modlitwy splecionej z cierpieniem, ile nawrócenia i uśmiechniętego konania, ile postanowień, powrotów…

Trzymasz, Matko, na rękach Twojego Syna: uwierzyłaś Archaniołowi: nie lękaj się, oto poczniesz i porodzisz Syna i nadasz Mu imię Jezus. Ukazujesz Go nam jak monstrancja. I przypominasz o szacunku dla każdego poczętego życia, o szacunku dla każdego narodzonego dziecka, bo każde dziecko to uśmiech Boga do ludzi, to skarb niebieski, co zstępuje na ziemię. I biada tym, którzy w jakikolwiek sposób dziecko poniżają czy  wykorzystują! Biada!

Mówisz nam też o szacunku dla każdego człowieka, bo jest obrazem Boga. Każdy człowiek, choćby stary, chory, zaniedbany, odrzucony, więzień czy uchodźca, każdy człowiek jest obrazem Boga. A Twój Syn znajduje szczególne upodobanie w tym, żeby się właśnie z tymi słabymi utożsamiać. I już w Starym Testamencie Bóg Ojciec mówił, że jest szczególnym opiekunem sieroty, wdowy i przybysza. 

Nie sposób nie wspomnieć tutaj tych wszystkich wdów i tych wszystkich, którzy choćby wdowim groszem czasem, bo renta mała, potrafią wesprzeć to radiowe i telewizyjne dzieło. Chwała im za to!

Trzymasz Jezusa, Maryjo, i powtarzasz: Uczyńcie wszystko, cokolwiek On wam powie. My nie chcemy pośród nas taniej propagandy czy politycznej agitacji. Mamy słuchać głosu Pana, a On przecież w ewangelicznych przypowieściach mówił i o roztropnym zarządcy, i o dobrym królu, i o niesprawiedliwym sędzim i o głupich pannach i… On nam to powiedział i powtarza, stąd mamy Jego słuchać i Jego kryteriami oceniać tych, co rządzą i tych, co chcieliby rządzić, tych co są uczciwi, sprawiedliwi i tych, co zdradzą i ukradną, oszukają. Ty, Matko, wiesz najlepiej, że Polacy nie są tak mało rozumni, by im trzeba wskazywać polityczne czy społeczne rozwiązania. 

Trzymasz, Maryjo, w drugiej ręce czerwoną różę, nazywają Cię Panią z różą w dłoni, a róża to symbol miłości, piękna. My Ci ją dajemy, bo Matce daje się kwiaty, daje się to, co najpiękniejsze.

Wiemy jednak, boś nam to powiedziała 100 lat temu w Fatimie i już wcześniej, 140 lat temu w polskim Gietrzwałdzie, że miłujesz duchowy bukiet róż, Różaniec. Prosiłaś, by go odmawiać. By chwalić Cię i przyzywać Różańcem, by Różaniec – modlitwa miłości – stał się więzią ziemi z niebem; by przeplatać wydarzenia naszego życia, nasze smutki, radości i blaski, z tajemnicami różańcowymi życia Twego Syna i Twoimi, by wołać Ave Maria, zdrowaś, módl się za nami…

Przed dwoma miesiącami Polska wierząca stanęła z Różańcem w ręku u swoich granic, w świątyniach, w szpitalach i nawet we więzieniach. Stanęła, by modlitwą dać świadectwo wierze, świadectwo że tutaj ludzie się modlą i nie wstydzą się modlić. To nie było wydarzenie wymuszone czy zorganizowane przez jakąś partię, czy zwołane przez Episkopat, czy jakieś bicie rekordów, czy jakiś flashmob. To była modlitwa spontaniczna, zrodzona w sercach Polaków, by wołać o pokój, o wolność i o miłość. Owszem byli tacy, którzy to odczytali po swojemu, oskarżając, obrażając, składając fałszywe deklaracje. Wybacz im, Matko, bo oni czasem naprawdę nie wiedzą, co czynią! A może wiedzą i dlatego czynią, bo są na służbie ciemności?

Kuriozalne, że jak ktoś wymyśli na przykład masowe puszczanie balonów w powietrze w intencji pokoju, to jest super, to mu nawet jakiś samorząd parę groszy dorzuci. A jak chcemy się pomodlić, to wyzywają, grożą palcem, wyśmiewają. Ale jak się inni modlą w piątek, choćby na chodniku, czy inni w sobotę przestrzegają prawa mojżeszowego, to jakoś nie przeszkadza, uszanować trzeba. I słusznie, jak najbardziej, ale Krzyż Chrystusa, i Twój, Matko, Różaniec zasługują na równy szacunek i choćby o tym pozapominano, to w tym Kraju jeszcze się pozdrawia słowami: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus, a Twoje radio od 26 lat dodaje i Maryja zawsze Dziewica.

Trzeba się modlić, bo Papież Franciszek mówi nam tak często, że tu jest III wojna światowa, która rozgrywa się w odsłonach. Trzeba wołać o pokój na świecie całym, w Ojczyźnie naszej i w rodzinach, i w sercu. Wojna, terroryzm, prześladowania to diabelskie dzieło, Szatan posługuje się tymi, którzy mu służą, zatem my, wierzący, mamy nie tylko prawo, ale obowiązek, żeby wołać do Boga przez Twoje, Maryjo, ręce, bo z dawna Polski Tyś, więc za nami przemów słowo!

Za dwa tygodnie Wigilia. Na placu św. Piotra w Watykanie już stoi piękna polska choinka. Znowu zasiądziemy do stołu, w rodzinach, aby wspólnie przeżyć Boże Narodzenie. Przełamiemy opłatek, spożyjemy potrawy, pokolędujemy, a potem pójdziemy do stołu w kościołach, aby w rodzinie wierzących, na Eucharystii przyjąć przychodzącego Jezusa.

Piękne te nasze zwyczaje i to puste miejsce przy wigilijnym stole, to nieprawda, że ono jest tylko dla zmarłych, ono może zmarłych przypomnieć, ale było i jest dla żywych, dla przechodnia, dla samotnego, dla potrzebującego. Niech nam więc nie gadają ci rozmaici pseudoprzyjaciele ojczyzny naszej, że my nie jesteśmy tolerancyjni. U nas ten pusty talerz, to puste miejsce jest za darmo i bez dotacji i oznacza serce otwarte, w praktyce, a nie w teorii.

Matko, Ty chcesz, aby ta różańcowa modlitwa Polaków, to wzywanie Ciebie trwało, bo podoba Ci się Różańcowy bukiet. No to my Ci w tym roku na święta Bożego Narodzenia, Święta Twojego Macierzyństwa, chcemy przy okazji Wigilii złożyć taki mały bukiecik różańcowy.

Wiem, że Ojciec Dyrektor łatwo rozpropaguje tę ideę, żeby przed Wigilią czy w jej trakcie w polskich rodzinach wzięto różaniec do ręki, żeby wspólnie odmówiono jedną dziesiątkę, rozważając radosną tajemnicę Narodzenia Pańskiego w Betlejem. Niech to będzie nasz różaniec bez granic, wołanie o pokój, o pojednanie, modlitwa w intencji Papieża Franciszka, w intencji naszych Rodzin, w intencji powołań kapłańskich i zakonnych, tyle mamy tych intencji, niech to będzie nade wszystko hołd oddany Tobie, Maryjo, i nasze uciekanie się Pod Twoją świętą obronę.

Quo vadis? Dokąd idziesz, dokąd idziemy? Przed siebie, w codzienność, w stronę nieba po ziemskich ścieżkach, z różańcem w ręku, w Nowy Rok, z Maryją i Jej Synem Jezusem Chrystusem.

Matko Pięknej Miłości, tak Cię tu nazywamy. Ucz nas miłości pięknej. Ucz nas, byśmy jak Ty byli piękni, byś mogła być z nas zadowolona. A jak coś jest nie tak – czy w naszym życiu, czy w Twoim Radiu, to trzepnij przez głowę, jak dobra Mama. Ty masz do tego prawo, nikt inny!

Rozpisałem się i rozgadałem. No bo tu świątecznie u Ciebie, Maryjo. Ale tam przy odbiornikach już czas na kolację w rodzinie czy w szpitalu, to zajrzyj tam, Matko, poprzez Twoje Radio i Telewizję. Niechaj usłyszą katolicki głos, Twój głos w ich sercach. I błogosław, sprzyjaj, wypraszaj wszelkie łaski.

Z Archaniołem Gabrielem pozdrowiłem Cię na wstępie. To zakończę pobożnym wezwaniem, jakie tradycja wiary dołożyła do tegoż pozdrowienia: Święta Maryjo, Matko Boża módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen.

Sercem ten list podpisuję, a kto się także podpisać zechce, niech w ciszy serca swego wypowie za św. Janem Pawlem II: Totus tuus. Cały Twój, Maryjo!

Zdjęcie: Marcin Jarzembowski

print