Bydgoska świątynia jezuitów wypełniła się wiernymi, którzy chcieli skorzystać z namaszczenia olejem św. Charbela. Podczas Mszy św. zabrzmiały pieśni wielkopostne po arabsku wykonane Syryjkę Mirnę Kbbeh.

Eucharystii przewodniczył o. Zygmunt Kwiatkowski SJ, który przez 30 lat pracował w Syrii. Duchowny po przyjeździe z Bliskiego Wschodu zauważył ogromne zainteresowanie postacią świętego z Libanu. – Pan Bóg wybrał go, aby mógł pomagać tym, którym już nikt pomóc nie może – powiedział na wstępie modlitwy.

Święty Charbel Makhlouf urodził się 8 maja 1828 roku, 140 km od Bejrutu. Mimo sprzeciwu rodziny, opuścił dom w wieku 23 lat i wstąpił do klasztoru św. Marona w miejscowości Annaya. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1859 roku. Po 16 latach życia w klasztorze otrzymał zgodę od przełożonych na przejście do pobliskiej pustelni. 16 grudnia 1898 roku podczas sprawowania Eucharystii doznał udaru mózgu. Umarł w wigilię Bożego Narodzenia, 24 grudnia 1898 roku, mając 70 lat. Został beatyfikowany 5 grudnia 1965 roku przez papieża Pawła VI, który go również kanonizował 9 października 1977 roku.

Ojciec Zygmunt Kwiatkowski SJ jest autorem m.in. książki zatytułowanej „Za daleki Bliski Wschód”. Doskonale zna sytuację Syrii, która zmaga się z okrucieństwem wojny. Jak podkreślił trzy lata temu, będąc również w Bydgoszczy, „niszczy się tam Kościół zakładany przez pierwszych Apostołów”. Według niego, dzisiaj ludzie wierzący powinni się przede wszystkim modlić, być aktywnym czynnikiem niesienia pokoju. Co możemy dać Syryjczykom? Według jezuity, bezinteresowną miłość, która nie będzie kończyła się tylko na pustych słowach.

Ojciec Kwiatkowski przyjechał do Bydgoszczy z rodziną, która chce dzielić się bogactwem swojego Kościoła. Mirna wraz mężem, dwiema córkami i dwoma synami mieszkają dzisiaj w Łodzi. Są małżeństwem od 26 lat. – Opuściliśmy Syrię przede wszystkim z troski o życie naszych na dzieci. Chłopcy dorastali, więc poszliby do wojska i na wojnę, z której chrześcijanie rzadko wracają. Na pewno zostawienie domu i dużej rodziny było czymś bardzo trudnym. Jednak czerpiemy siłę z wiary w Jezusa Chrystusa – powiedzieli w rozmowie z KAI małżonkowie.

Stąd pieśni i niektóre modlitwy zostały wykonywane w języku arabskim.

Tekst i zdjęcia: MJ/KAI

 
print