Za nimi 44 kilometry w skupieniu, trudach okupionych niejednokrotnie różną pogodą, a do tego w nocy. Szli, by w milczeniu spotkać się z Jezusem. Kolejna już edycja Ekstremalnej Drogi Krzyżowej rozpoczęła się w bydgoskim kościele Matki Boskiej Męczenników w Bydgoszczy Mszą Świętą. Po niej nastąpił wymarsz kilkuset osób w kierunku kościoła św. Józefa w Toruniu.

W diecezji bydgoskiej zrealizowano kilka tras. – To droga do nowego życia, prowadzi ludzi do spotkania z Bogiem. Chodzi więc o to, by wspólnie budować zaangażowany Kościół XXI wieku – powiedział lider EDK Bydgoszcz ks. Wojciech Retman.

Nabożeństwo stanowiły trzy zasadnicze filary – Msza Święta, trasa i noc. W Ekstremalnej Drodze Krzyżowej ważne były także: samotność, milczenie oraz rozważania. – Wychodząc na EDK, nie wiemy, czy dojdziemy. Decydując się na wyjście w nieznane, pozwalamy sobie na utratę kontroli, która prowadzi do spotkania z Bogiem. – dodał ks. Wojciech Retman.

Spośród wielu tras można było wybrać również tę, która rozpoczynała się w bydgoskiej parafii św. Mikołaja w Starym Fordonie, a kończyła we wspólnocie Przemienienia Pańskiego w Bydgoszczy – Opławcu. – Nasz szlak ma szczególny wymiar teologiczny – powiedział ks. Rafał Muzolf.. – Przemienienie Jezusa na górze Tabor było dla wybranych apostołów doświadczeniem trudnym, a zarazem niezwykłym. Nie na co dzień bowiem widzi się swojego Nauczyciela, którego twarz promienieje jak słońce, a szaty połyskują czystą bielą. Był to dla nich znak, że Jezus z Nazaretu jest Kimś więcej niż Nauczycielem – jest Bogiem. Dlatego chcieli tam zostać, dalecy od swych trosk i kłopotów. Zdaje się jednak, że nie było to zamiarem samego Jezusa. Chce On, by apostołowie – po doświadczeniu Boskości swego Mistrza – zmierzyli się ze swą codziennością! Można powiedzieć, że powrót apostołów do codzienności jest swoistego rodzaju ekstremalną drogą w ich życiu. Takich dróg będą mieli więcej – dodał ks. Muzolf.

Tekst: MJ/KAI
Zdjęcia: Wiesław Kajdasz

print