O zagrożeniach bioetycznych osoby ludzkiej i rodziny w XXI wieku z prof. Władysławem Sinkiewiczem

W jakich ramach naukowych mieści się bioetyka?

– Bioetyka jako etyka nauk o życiu jest bardzo ważną nauką zajmującą się zasadami moralnymi, wartościami i normami związanymi z interwencjami bioetycznymi u człowieka od poczęcia aż do naturalnej śmierci. W obliczu dynamicznego rozwoju medycyny i nauk pokrewnych oraz dokonujących się na naszych oczach wielkich przemian cywilizacyjnych przed bioetyką stają wciąż nowe zadania i wyzwania.

Bioetyka nie jest czymś oderwanym od życia. Wprost przeciwnie – staje się coraz bardziej „na czasie”…

– Tak, bioetyka w życiu rodziny oraz w wymiarze społecznym stała się, jak nigdy dotychczas,  niezwykle aktualna. Współczesne społeczeństwa zainteresowane i coraz bardziej wciągane w niewolę własnego „ego”, w pozyskiwanie dóbr materialnych, urządzanie dostatniego i wygodnego życia, narażone są na niebezpieczeństwo zaniku wrażliwości na wartości naturalnie przynależne człowiekowi, jak cierpienie i krzywda drugiej osoby, obiektywne rozeznawanie prawdy i posiadanej wolności, która nie ogranicza wolności innych, troska o prawe sumienie, zdolność do poświęcenia dla innych czy wrażliwość na ważne kwestie etyczne. Najbardziej groźne trendy i budzące niepokój zjawiska zmieniają, a nawet rozsadzają dotychczasowe więzi społeczne i rodzinne oparte na wartościach chrześcijańskich oraz niebezpiecznie relatywizują stosunek do życia, zwłaszcza istot ludzkich, które nie potrafi się bronić, zarówno w początkowym, jak i końcowym etapie życia.

Jakie są, zdaniem Pana Profesora, przyczyny tej relatywizacji szacunku do życia ludzkiego?

– Należy się ich dopatrywać w istocie współczesnych sporów w określeniu „kim jest człowiek”, gdyż głównym problemem stała się negacja przyjęcia prawdy o człowieku. Negację tę ułatwia rozszerzanie określeń związane ze statusem człowieka, jak zygota, zarodek, płód, embrion czy materiał biologiczny, które to pojęcia nie mają być tożsame z pojęciem człowieka jako ludzkiej osoby. Takiemu zakłamaniu prawdy sprzyja narastający proceder eliminacji poczętego życia – łatwiej jest wyeliminować materiał biologiczny, niż zabić człowieka nienarodzonego. Zwłaszcza duży niepokój i sprzeciw wzbudzają aborcje dobrowolne, będące umyślnym zabijaniem ludzkiego życia, stosowane jako środek ograniczania urodzeń. Celem ukrycia zaplanowanego zalegalizowania aborcji używa się semantycznych zastępczych sformułowań. Mówi się o prawach reprodukcji, zdrowia reprodukcyjnego, bezpiecznej aborcji, regulacji płodności i tym podobnych. A przecież nie ma prawdziwych racji ani medycznych, ani etycznych, które by usprawiedliwiały przerwanie życia nienarodzonego. Obiektywną wartość życia ludzkiego zastąpiono kategorią „jakości życia” poddawaną ocenie w kategoriach użyteczności lub nieużyteczności.

Dużo jest tych współczesnych trendów, które narzucają „nowoczesne” myślenie…

– Niebezpiecznym zjawiskiem stał się fakt, że sekularyzacja, wzrastająca dominacja polityki lewicowo-liberalnej, trendy postmodernistyczne oraz brutalnie realizowana w krajach zachodnich  rewolucja kulturalna, coraz bardziej i nachalniej odciskają swoje piętno na polskim społeczeństwie. Zwłaszcza tzw. „elity kulturalne i naukowe” przypisały nie tylko medycynie, ale i wychowaniu, edukacji i kulturze nowe zadania, niemające nic wspólnego z zasadami etyki i pojęciem „prawego sumienia”. Zawód lekarski zaczęto traktować jak firmę usługową, której można zlecić, a wręcz żądać od niej wykonania procedur sprzecznych ze składaną przysięgą, jak selekcja dzieci przed urodzeniem zgodnie z określonymi wymaganiami klienta, aborcja, eutanazja czy wspomagane samobójstwo, nie respektując systemu wartości, sumienia i godności lekarza.

Dzisiejsza rewolucja kulturowa jest także bioetycznym zagrożeniem dla rodziny i społeczeństwa?

– Wielkim zagrożeniem jest destrukcja dotychczasowego modelu małżeństwa i rodziny jako związku kobiety i mężczyzny wychowujących swoje dzieci w oparciu o zasady etyczno-moralne budowane na wartościach chrześcijańskich. A przecież wokół osoby ludzkiej i rodziny skupiają się najbardziej istotne problemy etyczne i bioetyczne: antykoncepcja i planowanie rodzicielstwa, sztuczna prokreacja i połączenie jej z eugeniką, badania prenatalne, inżynieria genetyczna, tożsamość i statut nienarodzonego dziecka, a także opieka nad osobami u kresu życia, eutanazja czy przeszczepy narządów ludzkich.

Atak na tradycję europejską opartą na wartościach chrześcijańskich to jednak nie kwestia ostatnich lat…

– Nie, trzeba się cofnąć do początku lat 60. XX wieku, kiedy to ruchy feministyczne zaczęły postulować totalne zniesienie ról przypisywanych danej płci, w tym roli żony i matki. W końcu lat 60. wybuchła rewolucja seksualna, która nie tylko zmieniła obyczajowość seksualną, ale próbowała wywrócić dotychczasową hierarchię wartości społecznych i szerzyć nowe ideologie, szczególnie wrogo odnoszące się do wartości i norm chrześcijańskich. W latach 70. XX wieku do tego ruchu przyłączyli się filozofowie o poglądach radykalnych, mających swoje korzenie w filozofii marksistowskiej,  którzy zaczęli głosić, że kobieta jest prototypem klasy uciskanej, a małżeństwo i obowiązkowy heteroseksualizm stanowią narzędzie ucisku. Fryderyk Engels w jednej ze swoich najważniejszych książek „Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa” pisał: „W historii za pierwszorzędny antagonizm należy uznać antagonizm między mężczyzną i kobietą w monogamicznym małżeństwie, a za pierwszorzędny ucisk – ucisk kobiety przez mężczyznę”.

To już początek ideologii gender?

– Tę myśl rozwinęli inni ideolodzy rewolucji kulturowej, m.in. amerykańska feministka Shulamith Firestone uważana za klasyka ideologii gender. W swojej słynnej książce „Dialektyka płci” z 1970 roku napisała: „wyeliminowanie klas płciowych wymaga rewolucji klasy uciśnionej (czyli kobiet) i objęcia przez nie władzy nad środkami reprodukcji; (wymaga) nie tylko pełnego przywrócenia kobietom możliwości dysponowania własnym ciałem, lecz także sprawowania przez nie kontroli nad całą sferą ludzkiej płodności (…) oraz wszystkimi instytucjami społecznymi związanymi z rodzeniem i wychowaniem dzieci”. Według tej feministki celem rewolucji feministycznej jest nie tylko usunięcie przywilejów mężczyzn, lecz wyeliminowanie różnicy między płciami. Zaś problem przetrwania gatunku można rozwiązać przy pomocy sztucznej reprodukcji, co spełnia się obecnie za pomocą metody in vitro. Założenia ideologów gender zawierają więc bezpośredni atak na model tradycyjnej rodziny biologicznej.

To lata 70. Dziś jednak te głosy nie są odosobnione…

– Współczesna amerykańska feministka i filozof Alison Jaggar otwarcie tłumaczy, że celem rewolucji klas płciowych jest zniszczenie rodziny: „Zniesienie rodziny biologicznej wyeliminuje także potrzebę opresji seksualnej. Męski i żeński homoseksualizm oraz pozamałżeńskie stosunki płciowe nie będą już postrzegane w optyce liberalnej jako opcje alternatywne (…) Ludzkość będzie mogła wreszcie powrócić do swej naturalnej, wielopostaciowej i perwersyjnej seksualności (…)”. Według innej liderki ideologii gender Margaret Sanger, założycielki International Planned Parendhood Federation (Międzynarodowej Federacji Planowanego Rodzicielstwa), macierzyństwo to  „niewolnictwo reprodukcji”, z którego trzeba wyzwolić kobiety. Opowiada się ona za sterylizacją i przymusową aborcją ze względu na kryterium rasowe oraz dla ludzi chorych psychicznie i genetycznie. W książce „Druga płeć” inna przedstawicielka nowej rewolucji kulturowej, Simone de Beauvoir, opisuje macierzyństwo jako coś nienaturalnego, wręcz dziwnego, a instynkt macierzyński jako nieistniejący. Według innej czołowej feministki, Judith Butler, istnieje płeć biologiczna i kulturowa, ale ta ostatnia wcale nie wynika z biologicznej, gdyż jest wytworem kultury i nie jest z góry ustalona. Płeć społeczno-kulturową tworzymy przez „performatywność”, czyli jej nieustanne powtarzanie i odgrywanie. Jeśli chłopca nauczymy odgrywać rolę dziewczynki, to zostanie kobietą. Konsekwencją zakwestionowania biologicznego wymiaru płci i sformułowania teorii „performatywności” jest uznanie przez Butler za równoprawnych z płcią męską i żeńską także gejów i lesbijek, transseksualistów czy biseksualistów.

Bywa, że nowe obyczaje kulturowe zaszczepia się na różnych płaszczyznach życia społecznego w sposób zawoalowany, stąd często trudno uchwytny…

– Tak, i to jest właśnie bardzo niebezpieczne. Jako przykład może służyć Konwencja Rady Europy o zapobieganiu i przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (CAHVIO), ratyfikowana przez państwa europejskie. Pod szlachetną, niebudzącą sprzeciwów nazwą konwencji kryją się jednak bardzo niebezpieczne przepisy podważające tradycyjny model rodziny opartej na wartościach chrześcijańskich. W konsekwencji zapisy konwencji są przejawem walki z religią i naturą ludzką. Jej sygnatariusze zobowiązują się także do wprowadzenia od najmłodszych lat „niestereotypowych ról przypisanym płciom, a także uwzględniania w edukacji «płci społeczno-kulturowej»”. Lewicową, antychrześcijańską rewolucję kulturową należy uważać tym bardziej za groźne zjawisko społeczne, gdyż jako pojęcie wieloznaczne, o niesprecyzowanej i określonej do końca treści i zakresie, dąży do objęcia całości życia zarówno indywidualnego, jak i społecznego, szerząc hasło równości do walki z płcią biologiczną i stymulując walkę o prawa różnych mniejszości seksualnych. Utopijną wizję człowieka bez natury i płci biologicznej, dynamicznie forsowaną na polu edukacyjnym, wychowawczym oraz przez liczne dobrze opłacane mass media, trzeba więc traktować jako wielki błąd antropologiczny i demaskować, aby nie skutkował fałszowaniem wizji społeczeństwa poprzez edukację i niebezpieczne wzory wychowawcze. Niestety, to pełzające na wszystkich frontach kulturowych i społecznych zjawisko zatacza w Europie, jak również w Polsce coraz większy obszar, a nacisk wyrażony w różnych formach działania pokolenia 68’, środowisk feministycznych i LGBT  jest tak mocny, że promowanie wartości chrześcijańskich traktuje jako wrogie dla człowieka.

ROZMAWIAŁA: KATARZYNA JARZEMBOWSKA – Przewodnik Katolicki

print