21.03.2023

„Jak raz powiedziało się „amen”, czy „fiat”, to potem konsekwentnie trzeba przyjmować wolę Bożą” – mówił bp Krzysztof Włodarczyk. Do Bydgoszczy przyjechali moderatorzy i kandydaci do kapłaństwa, odbywający na co dzień w Kaliszu tzw. etap propedeutyczny.

Centrum stanowiła Msza św. w Katedrze św. Marcina i Mikołaja. – Gdzie przybywał bł. kard. Stefan Wyszyński, który pragnął, by to miejsce było „sercem serc”. Przestrzenią, w której wierni przed obliczem Matki Bożej Pięknej Miłości, będą mogli opowiadać o swoim życiu, dziękując za łaski, prosząc o wsparcie i prowadzenie – mówił ks. infułat Stanisław Kotowski, kreśląc historię miejsca.

Biskup Krzysztof Włodarczyk podkreślił w homilii, że nie ma cudów tam, gdzie brakuje wiary. W ten sposób nawiązał do uzdrowienia paralityka, dodając, że Jezusowi jest bliski każdy człowiek, zwłaszcza ten najuboższy i opuszczony. – My może patrzymy inaczej – na ludzi, którzy są skłonni nam coś dać. Jezus odwraca ten porządek. Gdybyśmy byli posłuszni słowu i uczyli się od Niego, poszlibyśmy w Jego ślady, nasza miłość doskonaliłaby się szybciej. Może mamy być dla kogoś przychodzącym Chrystusem? – pytał.

Dalsza część spotkania odbywała się w murach wieloletniego seminarium, które zostało przekształcone w Centrum Edukacyjno-Formacyjne Diecezji Bydgoskiej. Do grodu nad Brdą przyjechało 16 alumnów roku propedeutycznego: 10 z archidiecezji poznańskiej, 2 z archidiecezji gnieźnieńskiej, 3 z diecezji kaliskiej i 1 z diecezji bydgoskiej. – To, co mnie zasmuciło zaraz po przyjściu do tej diecezji w 2021 roku, to brak kleryków na pierwszym roku – powiedział bp Krzysztof Włodarczyk.

Biskup Bydgoski, mówiąc o tzw. kryzysie powołań”, przyznał, że pomimo tego zjawiska, powołania wciąż są, tylko często brakuje zdecydowanej odpowiedzi ze strony kandydatów. – Mam na imię Rafał i pochodzę z parafii św. Marii Magdaleny w Jaraczewie. Studiowałem na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu, a później przez sześć pracowałem. Decyzję o wstąpieniu do seminarium podjąłem po pielgrzymce do Medjugorie. To mnie tak poruszyło i nie było wyjścia – mówił. – Mam na imię Krzysztof i za mną 36 lat kapłaństwa. Biskupem jestem od 2016 roku – mówił bp Włodarczyk.

Otwartość jego świadectwa sprawiła, że w czasie rozmów nie było dystansu. – Moim fundamentem był i wciąż jest dom rodzinny. Jednak, jak to w życiu bywa, kiedy idzie się w świat, kręgosłup czasami się wykręca na różne strony. Ale mając odniesienie szybko się prostuje – mówił do kleryków, wspominając, że zanim wstąpił do seminarium w Gościkowie-Paradyżu, studiował filologię romańską w Warszawie. – Kiedy decyzja zapadła i wyjeżdżałem z domu, moja mama dała mi zdjęcie Jana Pawła II i powiedziała: będę się za ciebie modliła, a ty się ucz od niego, jak być księdzem. Bo na drodze powołania jest tak, że jak raz powiedziało się „amen”, czy „fiat”, to potem konsekwentnie trzeba przyjmować wolę Bożą – podsumował bp Włodarczyk, życząc alumnom, by zawsze byli „odważnymi żołnierzami na pierwszym froncie Kościoła”, którego są integralną częścią.

Odbycie roku propedeutycznego przed wstąpieniem do seminarium duchownego zaleciła biskupom Stolica Apostolska. Celem tego niezbędnego czasu, który posiada charakter wprowadzający, jest położenie mocnego fundamentu pod życie duchowe oraz wspieranie w poznaniu samego siebie dla osobistego wzrostu, a więc przede wszystkim formacja ludzka i chrześcijańska kandydatów.

Tekst i zdjęcia: Marcin Jarzembowski

print