„Nie tracić nadziei. Spojrzeć w serce. Zapytać o wiarę.” 

Drodzy Siostry i Bracia!

Piszę ten list, jako wyraz mojej pasterskiej miłości do Was, moich Umiłowanych Diecezjan, ale także jako znak szczególnego zatroskania o to, byśmy wszyscy, jak najlepiej przeżyli kolejny w naszym życiu czas Wielkiego Postu.

Przeżyjemy Go w bardzo konkretnej rzeczywistości, w bardzo konkretnych okolicznościach, często boleśnie nas dotykających. Boli nas bowiem i niepokoi to, co dzieje się na świecie, za naszą wschodnią granicą. Boli nas także to, co dzieje się w naszej umiłowanej Ojczyźnie. Boli nas ta nieustanna walka, spory, kłótnie, ta rozpalająca emocje, a nic niewnosząca „gadanina”, ta całkowita obojętność na prawdę, na fakty. Boli brak myślenia w kategoriach dobra wspólnego. Bolą kolejne eksperymenty w edukacji… Bolą również smutne wydarzenia w Kościele, które choć mają charakter akcydentalny – podważają zaufanie do Kościoła, do duchownych.

Właśnie, wobec całej tej sytuacji, jakby w odpowiedzi na to wszystko otrzymujemy dzisiejsze Słowo. Słyszymy: „…bądźcie wytrwali i niezachwiani, zajęci zawsze ofiarnie dziełem Pańskim, pamiętając, że trud wasz nie pozostaje daremny w Panu” (1 Kor 15,58). Te piękne słowa św. Pawła brzmią jak zachęta, byśmy wobec tego wszystkiego, co nas dotyka nigdy nie zwątpili, że ostatnie słowo nie należy do śmierci, nie należy do grzechu, nie należy do nienawiści, kłótni, kłamstwa. Gdyż, jak pisze autor Listu do Koryntian – nawiązując do Proroków Starego Testamentu – „zwycięstwo pochłonęło śmierć” (1 Kor 15,54).

 

Wielki Post – nie tracić nadziei.

 

Czytając słowa św. Pawła „zwycięstwo pochłonęło śmierć”, uświadamiamy sobie jak ważny jest dla nas czas Wielkiego Postu. Nabożeństwo drogi krzyżowej czy modlitwa Gorzkich żali w jakiś wyjątkowy sposób pozwalają nam dotknąć tej tajemnicy. Zatrzymują nas przy krzyżu Jezusa, przy Jego Męce, ale jednocześnie pobudzają nasze serca, by wołać za św. Pawłem „Gdzież jest, o śmierci, twoje zwycięstwo? Gdzież jest, o śmierci, twój oścień?” (1 Kor 15,55). Pomagają nam rozważać tajemnice Wielkiego Piątku, ale jednocześnie spoglądać w stronę Niedzieli Zmartwychwstania.

Właśnie dlatego Wielki Post jest tak ważny. Uczy nas bowiem, że człowiek nigdy nie powinien tracić nadziei, że nawet w największych ciemnościach przebija się światło, że jest kolejny dzień, że jest jutro… Ten wymiar Wielkiego Postu – dziś, kiedy w różnych aspektach naszego życia brakuje nadziei – trzeba nam z wielką mocą przypominać. Wydaje się, że właśnie tak czyni Papież Franciszek, który – odczytując znaki czasu – głównym przesłaniem Roku Jubileuszowego czyni nadzieję. To bardzo znamienne. W bulli ogłaszającej Jubileusz Zwyczajny roku 2025 pisze: „Nadzieja jest obecna w sercu każdego człowieka jako pragnienie i oczekiwanie dobra…” (Spes non confundit,1). Jakże ujmujące to słowa i wyjątkowo uniwersalne. Mieć nadzieję to „pragnąć i oczekiwać dobra”. Wyobraźmy sobie świat, w którym wszyscy najpierw pragnęliby i oczekiwali dobra. Wyobraźmy sobie naszą Ojczyznę, nasze życie społeczno – polityczne… Wyobraźmy sobie Kościół, nasze parafie… Czy taki świat jest możliwy? Odpowiedź może być tylko jedna. Świat, w którym Ty żyjesz Siostro i Bracie, który jest w jakiś sposób zależny od Ciebie może być takim właśnie światem. Ty sam możesz żyć pragnąc i oczekując dobra. W głębokim przekonaniu, że w tym zmaganiu się o dobro, o zwycięstwo dobra nie jesteś sam. Papież Franciszek w swojej bulli pisze: „Obraz kotwicy jest sugestywny, aby zrozumieć stabilność i bezpieczeństwo, jakie mamy pośród wzburzonych wód życia, jeśli polegamy na Panu Jezusie. Burze nigdy nie mogą zwyciężyć, ponieważ jesteśmy zakotwiczeni w nadziei łaski, która jest w stanie uczynić nas żyjącymi w Chrystusie, przezwyciężając grzech, lęk i śmierć.” (Spes non confundit, 25).

 

Wielki Post – spojrzeć we własne serce.

 

Wielki Post jest takim właśnie czasem. Jest czasem przezwyciężania. Jest czasem patrzenia w serce. Jednak nie w serce sąsiada, żony, męża, dzieci, ojca, matki, lecz w swoje. To bowiem tu – w twoim i moim sercu – dokonuje się, albo nie dokonuje pragnienie i oczekiwanie dobra. Bardzo dobitnie przypomina nam o tym dzisiejsza Ewangelia: „Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym?” (Łk 6,41). Ten obraz jest niezwykle sugestywny z typową dla semickiego stylu mówienia obecną przesadą. Ujawnia jednak pewne czyhające na każdego z nas niebezpieczeństwo, prawdę o uciekaniu od własnych wad i słabości. Zamiast mierzyć się z nimi, nazwać je i przepracowywać, łatwiej i wygodniej nam mówić o słabościach innych. Łatwiej oskarżać i upominać innych. Wielki Post nas z tego leczy. Z jednej strony budzi w nas nadzieję, z drugiej zachęca byśmy zmianę świata – w imię uczciwości i autentyczności wobec innych – zaczynali od siebie, od własnych słabości. 

Aby tak się stało musi dokonać się jednak coś, o czym pisze Ojciec Święty w swojej ostatniej encyklice Dilexit nos. Niektórzy myślą o niej jako o swego rodzaju testamencie Papieża, czymś w rodzaju podsumowania Jego nauczania. Jest to bowiem encyklika o sercu, o miłości ludzkiej i Bożej Serca Jezusowego. Na samym początku tego tekstu Franciszek podkreśla: „Aby wyrazić miłość Jezusa Chrystusa, często używa się symbolu serca. Niektórzy zastanawiają się, czy dziś ma on jeszcze znaczenie. Jednak, gdy jesteśmy kuszeni, by poruszać się po powierzchni, by żyć w pośpiechu, nie wiedząc do końca dlaczego, aby stać się nienasyconymi konsumpcjonistami i niewolnikami mechanizmów rynku, który nie interesuje się sensem naszego istnienia, to potrzebujemy przywrócić znaczenie sercu.” (Dilexit nos, 2) Chciałbym byśmy zachwycili się tym fragmentem i zapamiętali go. Zachęcam zresztą do lektury całej Encykliki. „Przywrócić znaczenie sercu…”

Zmiana świata, która zawsze zaczyna się od zmiany samego siebie, ostatecznie zaczyna się od serca. Wielki Post jest doskonałą okazją, by temu sercu się przyjrzeć, by zobaczyć, ile w nim niepokoju, ile ciemności, ile braku przebaczenia, zazdrości, gniewu. Zachęcam, by w imię „przywracania znaczenia sercu” dobrze przeżyć wielkopostne rekolekcje, by przystąpić do Sakramentu pokuty i pojednania. Może odbyć pielgrzymkę do jednego z „Kościołów Jubileuszowych”. Proszę pamiętać jednak, że Jubileusz to nie tylko kwestia pielgrzymki, zyskiwanych odpustów. Jubileusz to także, a może przede wszystkim, kwestia przebaczenia, darowania win, długów, dostrzeżenia starszych, samotnych i ubogich. Dziś, kiedy dotyka nas tak ogromne rozwarstwienie warto pomyśleć, by ci spośród nas, którym niczego nie brakuje odważyli się tym podzielić, pomóc komuś, komu żyje się dużo gorzej w jakiś znaczący sposób. To jest Wielki Post i to jest w praktyce „przywracanie znaczenia sercu.” Papież Franciszek nie ma wątpliwości: Jeśli serce jest dewaluowane, dewaluuje się również to, co oznacza mówienie od serca, działanie z sercem, dojrzewanie i uzdrawianie serca. Kiedy nie doceniamy specyfiki serca, tracimy odpowiedzi, których sama inteligencja nie może dać, tracimy spotkanie z innymi, tracimy poezję. Tracimy także historię i nasze dzieje, ponieważ prawdziwa osobista przygoda to ta, którą buduje się zaczynając od serca. U schyłku życia tylko to będzie się liczyć.

Ile w tych słowach mądrości. To co naprawdę liczy się w naszym życiu to przecież nie wielkie słowa, nie majątek, nie zaszczytne funkcje i stanowiska, nie takie czy inne kościelne szaty, nie taki czy inny ich kolor, lecz serce, które albo okazaliśmy, albo uczyniliśmy twardym jak głaz. 

 

Wielki Post – zapytać o wiarę.

 

Na koniec jeszcze jeden aspekt. Tegoroczny Wielki Post przeżywamy w 1700 rocznicę Soboru w Nicei. W 325. roku na terenach dzisiejszej północno-zachodniej Turcji, w dzisiejszym Izniku, zwołano pierwsze powszechne zgromadzenie biskupów chrześcijańskich Cesarstwa Rzymskiego. To wtedy – wobec błędów dotyczących rozumienia natury Chrystusa – sformułowano chrześcijańskie Wyznanie Wiary. Dziś to Credo Nicejskie, a dokładnie nicejsko-konstantynopolitańskie odmawiamy wspólnie podczas każdej niedzielnej Eucharystii i w uroczystości. Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ czas Wielkiego Postu – oprócz tego wszystkiego o czym dotąd napisałem – jest także czasem pytania o Wiarę.

Jeśli – wracając do św. Pawła – „zwycięstwo pochłonęło śmierć” (1 Kor 15,54), to chrześcijanin nie ma wątpliwości, że tym zwycięstwem jest Jezus. Jezus, który jest w pełni Bogiem i w pełni Człowiekiem. Jezus, który – co wyraźnie podkreślił Sobór Nicejski – jest współistotny Ojcu. Jezus, który umarł i zmartwychwstał, który pokonał śmierć, pokonał grzech i który powiedział: „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20). W takiego Jezusa wierzymy.

Nasza Wiara nie jest tylko zbiorem takich czy innych dogmatów, teologicznych rozstrzygnięć, moralnych zasad. To wszystko jest ważne i dobrze, jeśli jesteśmy tego świadomi, jeśli wciąż pogłębiamy naszą teologiczną wiedzę, jeśli próbujemy zrozumieć to w co wierzymy. Najbardziej pogłębione studia nie zastąpią jednak tego, że nasza Wiara opiera się na żywej, osobowej relacji z Tym, który jest i który żyje. Niezastąpiona jest tutaj rola Wielkiego Postu. Ten wyjątkowy czas jest nam dany właśnie po to, by tę więź z Jezusem odnowić, by wnikając w Jego mękę i śmierć doświadczyć Jego nieskończonej miłości, Jego miłosierdzia. We wszystkich wielkopostnych praktykach nie chodzi przecież o nic innego, jak właśnie o bycie blisko Jezusa, który jest i który żyje.

Jest i żyje – czasami trudno uwierzyć w te słowa – także w Kościele. Ten, który jest źródłem świętości Kościoła, nigdy nie przestał go kochać i wciąż umiera za nasze grzechy i nasze słabości. Właśnie stąd wyzwalająca moc sakramentów, stąd siła naszej modlitwy, przyjaźni i wsparcia osób świeckich i duchownych. Właśnie stąd tak wiele przykładów prawdziwej pobożności, a nawet świętości. Właśnie stąd siła do codziennego dźwigania krzyża, którego nie dźwigamy sami. Wierząc w Jezusa wierzymy także w tę szczególną Wspólnotę, jaką jest Kościół.

Wielki Post jest więc doskonałą okazją, by odnowić naszą relację z Jezusem, by zastanowić się nad naszym powołaniem do bycia Jego uczniem, ale także by przemyśleć nasze powołanie do bycia częścią Wspólnoty Kościoła, by zastanowić się nad sposobem przeżywania mojego osobistego charyzmatu w Kościele.

Właśnie dlatego rozpoczęliśmy przygotowania do pierwszego Synodu naszej Diecezji. W tym czasie przyjrzymy się w jakim miejscu jesteśmy jako Kościół Bydgoski. Odpowiemy sobie: Jak jest z naszą codzienną wiernością Ewangelii i jak ją dzisiaj głosimy? Jakie stoją przed nami wyzwania? Z czym sobie radzimy, a z czym nie? Jakie środki mamy do dyspozycji i jak sprawdzają się istniejące struktury? Chodzi zatem o podjęcie rozmowy na temat jakości naszego chrześcijańskiego życia: od poziomu małych grup, poprzez parafie, dekanaty, aż po całą Diecezję. Po przeprowadzeniu tej swoistej „inwentaryzacji”, swego rodzaju rachunku sumienia przejdziemy do realizacji kolejnego zadania, które stoi przed każdym Synodem, a zawiera się w pytaniach: Co robić w bliższej i dalszej przyszłości? Jak organizować życie naszych wspólnot parafialnych, aby stawały się coraz bardziej znakiem i narzędziem zjednoczenia ludzi z Bogiem i między sobą? Synod winien nas doprowadzić do wypracowania pewnej wizji przyszłości i ułatwić opracowanie planu wprowadzania tej wizji w życie.

Owoce Synodu w dużej mierze zależeć będą od rzetelnej pracy zespołów na poziomie parafii i dekanatów. Niech właśnie tam nie brakuje zaangażowania i dialogu. W obecnych czasach, kiedy tak trudno o wzajemne zrozumienie i otwartość niech nasze parafie, dekanaty będą miejscem, gdzie triumfować będzie szczera troska i miłość do Kościoła. Zamiast narzekać na panujące ciemności zapalajmy choćby najmniejsze źródła światła. W Kodeksie Prawa Kanonicznego czytamy: „Synod diecezjalny jest zebraniem wybranych kapłanów oraz innych wiernych Kościoła partykularnego, którzy dla dobra całej wspólnoty diecezjalnej świadczą pomoc biskupowi diecezjalnemu” (KPK kan. 460). Już teraz dziękuję wszystkim, którzy na jakimkolwiek etapie Synodu zdecydują się taką pomoc ofiarować. Liczę na nią i liczę także na szczere, wynikające z troski o nasz wspólny Kościół uwagi, sugestie, wskazania. Niech ten czas będzie dla nas wszystkich czasem umacniania naszej wiary w Jezusa i Kościół.

Duszpasterzom, katechetom, osobom konsekrowanym, ruchom i stowarzyszeniom oraz wspólnotom ewangelizacyjnym życzę odnowionej gorliwości i potrzebnych łask w wielkopostnym trudzie. Chorym i cierpiącym życzę siły i wytrwałości w dźwiganiu krzyża i pokornie proszę, by jednocząc się z Chrystusem cierpiącym ofiarowali swoje cierpienie w intencji grzeszników.

Zawierzając Was umiłowani Diecezjanie Maryi Matce Pięknej Miłości i polecając wstawiennictwu Błogosławionego Biskupa Michała z serca błogosławię

 

† Krzysztof Włodarczyk
Biskup Bydgoski

 List należy odczytać we wszystkich kościołach i kaplicach diecezji bydgoskiej w niedzielę, 2 marca, 2025 roku.

print