01.04.2022

„Podziwiam i doceniam osoby, które zdobywają się w pewnym sensie na heroiczny gest” – mówił bp Krzysztof Włodarczyk, spotykając się z organizatorami „Konwojów dobroci”, jakie docierają na Ukrainę.

Ostatni z nich, na trasie Bydgoszcz-Lwów, zrealizowany został w rekordowym tempie 34 godzin. Było to dziesięć samochodów, które wróciły z 70 uchodźcami. Zostali oni rozwiezieni po całej Polsce, a część z nich trafiła do Francji i Niemiec. – Byliśmy wyczerpani, ale i szczęśliwi, niosąc dobro i zarażając nim innych – powiedział główny organizator Jacek Stielow.

Do tej pory zorganizowano cztery „Konwoje dobroci”. To w sumie 25 samochodów z darami, które w drodze powrotnej przywiozły 159 obywateli Ukrainy. – Były to przede wszystkim kobiety z dziećmi i osoby starsze. Szykujemy kolejny transport, który wyruszy już 5 kwietnia. Wśród darów zawieziemy m.in. stół operacyjny, który trafi do uznanego lekarza. Ma on samochód pancerny, w którym znajduje się rezonans magnetyczny i tam operuje – podkreślił Jacek Stielow.

Wśród osób dobrego serca są właściciele firm, politycy, przedstawiciele różnych zawodów. Jest także proboszcz bydgoskiej parafii Świętego Krzyża ks. Dariusz Wesołek. – Nie mamy możliwości zapewnienia miejsc lokalowych dla mieszkańców Ukrainy, stąd chociaż w taki sposób włączamy się w tę inicjatywę – powiedział kapłan, który uczestniczył w konwoju, poznał ks. Grzegorza Drausa, proboszcza lwowskiej parafii św. Jana Pawła II, do której trafia pomoc. – To wspólnota, która opiekuję się uchodźcami, przybywającymi, zwłaszcza ze wschodu Ukrainy. Nie ukrywam, że wracałem wzruszony, mając w sercu żywy obraz tego, co się dzieje tak blisko nas, czego doświadczają mieszkańcy terenów wojennych – dodał ks. Dariusz Wesołek, dziękując za wsparcie modlitewne i materialne swoim parafianom.

Tekst i zdjęcia: Marcin Jarzembowski

 
print