28 lutego, w wigilię Narodowego Dnia Żołnierzy Wyklętych, w salezjańskiej parafii św. Marka w Bydgoszczy zawisło srebrne serce upamiętniające Danutę Siedzikównę – sławną „Inkę”.

Młoda ofiara mordu sądowego komunistów weszła już do polskiego panteonu. Jej życiowa postawa  poruszyła tysiące ludzi

Podkomendna majora „Łupaszki” jest od kilku lat symbolem swego tragicznie doświadczonego pokolenia. – Znamienne, że legendą stała się sanitariuszka oddziału leśnego; wcale nie generałowie, nie dowódcy. Każdego roku 1 marca w tysiącach miejsc powtarza się słowa „Inki” kierowane z więzienia do babci: „Zachowałam się jak trzeba”. To najpełniej podsumowuje tamten czas walki o wartości – ja nie mam wątpliwości, że Żołnierze Niezłomni bili się nie o polityczne zdobycze, ale właśnie o zasady; widzieli, że III wojna światowa nie wybuchła, ale nie godzili się na świat zasad komunizmu. – mówi ks. Jarosław Wąsowicz SDB, historyk i pomysłodawca prowadzonej od 2 lat akcji „Serce dla Inki”.

Według kapłana siła wewnętrzna Siedzikówny brała się również z formacji duchowej nabytej w szkole sióstr salezjanek w Różanymstoku. Towarzysząc ekshumacji doczesnych szczątków rozstrzelanej przez komunistów dziewczyny, salezjanin podjął decyzję, że ziemia z jej grobu trafi do specjalnych serc – urn, wykonanych z kruszców ofiarowanych  przez współczesnych Polaków. Teraz wsparła ją Bydgoszcz i jej mieszkańcy.

Uroczystościom, których centrum stanowiła Msza św., przewodniczył biskup ordynariusz Jan Tyrawa.

Tekst: Adam Gajewski
Zdjęcia: Wiesław Kajdasz

 

 

 

 

print