„Prymasowi towarzyszyły zawsze głęboka wiara i bezgraniczne zaufanie do Maryi” – mówił w katedrze bydgoskiej bp Wiesław Śmigiel, który przewodniczył Mszy św. w 40. rocznicę śmierci sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego.

W sercu diecezji bydgoskiej – Sanktuarium Matki Bożej Pięknej Miłości – modlili się m.in. kapłani, którzy otrzymali święcenia z rąk Prymasa Tysiąclecia. – To miejsce naznaczone jest jego obecnością – mówił proboszcz parafii katedralnej ks. prałat Stanisław Kotowski.

 

Jak powiedział bp Wiesław Śmigiel, modlitwa w katedrze stała się okazją do dziękczynienia za posługę kard. Stefana Wyszyńskiego, „jego dobre dzieła, które trwają na terenie diecezji i Polski”. – Czterdzieści lat temu odszedł do Pana. Dzisiaj możemy zapytać, co było charakterystyczne w jego posłudze? – mówił administrator apostolski, przywołując wizytę prymasa w rzymskim seminarium, w którym przebywali klerycy z różnych stron świata, także z Polski. Jedno z wówczas zadanych mu pytań brzmiało, skąd czerpie siły? Podkreślił, że jego siłą jest pobożność ludowa Kościoła w Polsce. – To dość zdumiewająca odpowiedź wskazująca na to, że był ściśle związany z ludem i Kościołem, który kochał – powiedział, dodając, że prymasowi towarzyszyły zawsze głęboka wiara i bezgraniczne zaufanie do Maryi.

Jak przypomniał bp Wiesław Śmigiel, Prymas Tysiąclecia był człowiekiem dialogu, który starał się rozmawiać ze wszystkimi.

HOMILIA

 

– Był to niezwykły człowiek. Ciepły, bezpośredni i zatroskany – powiedział ks. prałat Henryk Berka, który otrzymał święcenia z rąk Prymasa Tysiąclecia. – Wstępowaliśmy do seminarium, kiedy go aresztowano. W 1959 roku było nas wyświęconych dwudziestu siedmiu – dodał twórca oraz budowniczy bydgoskiej parafii Chrystusa Króla. – Przyjeżdżał do parafii także prywatnie i był zawsze bardzo zatroskany – dodał ks. prałat Berka.

Relacja w Przewodniku Katolickim.

Tekst, zdjęcia i nagrania: Marcin Jarzembowski

print