24.06.2022

Ukraińska parafia św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Irpieniu stała się punktem docelowym transportu humanitarnego, który wyruszył spod domu prowincjalnego Duchaczy w Bydgoszczy.  

To owoc współpracy Fundacji Polska oraz Zgromadzenia Ducha Świętego, które w pierwszych dniach wojny przygarnęło w swoich murach mieszkańców Ukrainy. – Wówczas zamieszkało 11 matek i 14 dzieci – powiedział o. Marek Myśliński CSSp.

Wtedy również – tak, jak w całej Polsce – rozpoczęła się zbiórka darów, niezbędnych dla codziennego funkcjonowania rodzin. Ludzie przynosili żywność, lekarstwa, środki chemiczne i czystości. – Pomoc materialna przerosła możliwości naszych gości. By nie zmarnować tego, co zostało, zrodził się pomysł pomagania tam, na miejscu – dodał o. Myśliński CSSp.

I tak przełożony polskiej prowincji Duchaczy stał się jednym z uczestników konwoju. Wyjazd został poprzedzony zbiórkami materialnymi w parafiach, nad którymi piecze sprawują misjonarze. Mowa o Bydgoszczy, Chojnicach, Cielądzu i Puszczykowie.  – Chcemy, by ten wyjazd zaowocował dalszą współpracą, dzięki której pomożemy innym placówkom. Cieszę się również, że jedziemy do wspólnoty pod wezwaniem patronki od misji – powiedział o. Marek Myśliński CSSp.

Parafia w obwodzie kijowskim, rejonie buczańskim liczy zaledwie 150 katolików. – Niepokoją nas czasami syreny alarmowe i hałasy w powietrzu – opowiada ks. Tadeusz Wołos SCJ. Sercanin dodaje, że do tej pory okno ich domu zakonnego trafione zostało tylko jednym odłamkiem. – Są jednak takie części, w których niektóre bloki będą musiały zostać wyburzone. Ludzie, z którymi jestem, potrzebują zapewnienia, że to się nie powtórzy – podkreślił., dziękując za modlitwę i wsparcie materialne.

W konwoju, oprócz żywności, chemii, lekarstw, znalazły się także agregaty prądotwórcze. – Zależy nam, by wszystko trafiło do konkretnych rąk, bo niestety tzw. „czarny rynek” kwitnie. Jadąc, mamy w sercach i głowie wiele znaków zapytania. Nie wiemy, co będzie po przekroczeniu granicy – podkreślił wiceprezes Fundacji Polska Piotr Echaust.

W bydgoskim obiekcie wciąż pozostało ponad dwudziestu obywateli Ukrainy. – Ten czas nauczył nas, jak mądrze pomagać. Wsparcie, które organizujemy, traktujemy od początku, jak maraton, a nie sprint – dodał Piotr Echaust z Fundacji Polska. – Pochodzę z Zaporozia, czyli z południowej części Ukrainy. Przyjechałem do Polski z bratem i mamą. Na miejscu został ojciec, który jest żołnierzem. Włączyłem się w przygotowanie tego transportu, ponieważ czułem potrzebę w sercu – powiedział Dawid.

Tekst: Marcin Jarzembowski
Zdjęcia: Marcin Jarzembowski/Wiesław Kajdasz (uzupełnimy)

print