13.09.2022

„Obecność ubogich obok nas nie może powodować irytacji. Ma budzić poczucie sprawiedliwości i  solidarności chrześcijańskiej” – podkreślił w kościele św. Andrzeja Boboli w Szubinie bp Krzysztof Włodarczyk.

Przewodniczył on Mszy św., w czasie której zostały wprowadzone relikwie św. Faustyny Kowalskiej. Uroczystości zbiegły się z jubileuszem 20-lecia stołówki dla potrzebujących, której patronuje apostołka Bożego Miłosierdzia.

Według bp. Krzysztofa Włodarczyka, niewątpliwie istnieje potrzeba konkretnych działań na rzecz ludzi, którym prawie codziennie zagraża bieda, a przez to głód i zimno. – Kościół – na różnych poziomach struktur – może odpowiadać na tę potrzebę, powołując do istnienia wraz z innymi organizacjami noclegownie, przytułki i schroniska dla ubogich i bezdomnych, a także darmowe jadłodajnie – mówił.

Bardzo ważne jest przy tym – jak dodał – by troska o biednych, „wiązała się z podmiotową akceptacją tych, którym pomagamy”. – By ubogiego postrzegać zawsze jako człowieka, widzieć jego godność i dobro przesłonięte niekiedy chorobą, kalectwem, czy nawet budzącymi naturalny opór zewnętrznymi przejawami ich sposobu bycia i zachowania. Chodzi o to, by dając materialne wsparcie, nie przechodzić jakby obok człowieka – mówił.

„Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą!” – te słowa Jana Apostoła wyrażają według bp. Włodarczyka nakaz, od którego żaden chrześcijanin nie może się uchylić. – Ciepły posiłek, prysznic, kąt to minimum godnościowe dla każdego. Służebność wobec ludzi potrzebujących ma tutaj w Szubinie dobrą tradycję – powiedział, wskazując na jubileusz Stołówki św. siostry Faustyny.

Placówka wydaje każdego roku pięćdziesiąt tysięcy obiadów. Z pomocy korzystają przede wszystkim mężczyźni. – Nie potrafią zadbać o kuchnię i przychodzą tutaj. To również osoby schorowane, także z powodu alkoholu oraz takie, które są na pograniczu bezdomności – mówi Danuta Siewkowska.

Wszystko zaczęło się już pod koniec lat 90. ubiegłego wieku pod szyldem Akcji Katolickiej, kiedy przy parafiach w Szubinie działały zespoły charytatywne. Impulsem do połączenia sił, a także świadczenia nie tylko doraźnej pomocy było duże bezrobocie w powiecie oraz kanonizacja apostołki Bożego Miłosierdzia.

Na początku brakowało środków finansowych, a pierwszym miejscem działalności był barak. Potem kolejna zmiana lokalu, aż ostatecznie w 2005 roku stołówka zagościła w pomieszczeniach byłego zakładu poprawczego. Wszystko dzięki uporowi i zaangażowaniu Danuty Siewkowskiej, która jest jednym z filarów Akcji Katolickiej w Szubinie i diecezji bydgoskiej. – Jeśli jest tyle biedy, nieszczęścia w życiu, a można pomóc, to trzeba to czynić – dodaje.

Dzisiaj szubińskie dzieło miłosierdzia nie byłoby możliwe, gdyby nie systematyczne wsparcie gminy, darczyńców, a nade wszystko – zaangażowanie wolontariuszy. Jednym z nich jest pani Kazia, nazywana „szefową kuchni”. – W gastronomii pracowałam 25 lat, później 18 na plebanii. Tu jestem dziesiąty rok. Przeżyłam wojnę, więc wiem, czym są głód i bieda. Dlatego należy służyć ludziom, którzy tego potrzebują – podkreśla Kazimiera Kowalska.

Stołówka w Szubinie działa od poniedziałku do piątku. Oprócz ciepłych obiadów każdego roku do potrzebujących trafia dziesięć tysięcy porcji suchego prowiantu. Produkty w postaci darów, z których przygotowywane są posiłki, docierają do stołówki również z Unii Europejskiej oraz Wielkopolskiego Banku Żywności. Jest to możliwe dzięki specjalnej składce, którą uiszcza do banku Akcja Katolicka. Jest ona pozyskiwana z budżetu gminy w ramach finansowania organizacji pozarządowych.

Zarówno uroczystości w kościele św. Andrzeja Boboli, jak i w Miejsko-Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Szubinie, wpisały się w program XXIV Dni Kultury Chrześcijańskiej.

Tekst: Marcin Jarzembowski
Zdjęcia: Piotr Bembenek

print