01.02.2024

„Dobrze zrobiony i przeszywający film, proszę się tego nie wstydzić” – mówili po specjalnym pokazie „Powstańca 1863” widzowie. W ramach Bydgoskiego Klubu Frondy spotkali się oni 31 stycznia z reżyserem Tadeuszem Syką, pochodzącym z grodu nad Brdą, kształtującym swoją młodość u boku o. Jana Góry.

Jak się podobało? – pytał Tadeusz Syka, otrzymując oklaski. – Jest to dla mnie pokaz szczególny, ponieważ odbywa się w moim mieście – zaznaczył.

„Rok 1920, chwilę przed bitwą warszawską. Jeden z obecnych w koszarach żołnierzy okazuje się weteranem powstania styczniowego i powraca wspomnieniami do niespokojnych czasów sprzed blisko 60 lat. Wtedy to wspólnie z księdzem Stanisławem Brzóską działał w konspiracji przeciwko Imperium Rosyjskiemu. W obliczu „branek” do carskiego wojna i kolejnych represji ze strony zaborcy rodzi się pomysł organizacji powstania. 22 stycznia 1863 roku, w dniu wybuchu narodowego zrywu, ksiądz Brzóska staje na czele oddziału, który przeprowadza zakończony sukcesem atak na rosyjski garnizon wojskowy. Duchowny zostaje mianowany oficerem i naczelnym kapelanem. Wkrótce tropem ks. Brzóski rusza płk. Manukin zwany „Katem Podlasia”, ale przez najbliższe dwa lata polski bohater pozostanie nieuchwytny siejąc popłoch wśród wojsk Imperium Rosyjskiego i dając polskiemu społeczeństwu nadzieję na wydostanie się spod carskiego zaboru” – czytamy w opisie.

Reżyser zaczął swoją wypowiedź w dość tajemniczy sposób, podkreślając, że film nie powstałby, gdyby „nie piętnaście blach ciasta”. – Trzystu uczniów z Sokołowa Podlaskiego upiekło je, sprzedało i zebrało 4300 złotych. Potem zadzwonili do mnie, kiedy zastanawiałem się, po co ten film w ogóle robić i poleciały mi łzy. Bo jeżeli trzystu uczniów uważa, że jest to temat ważny, to mają świadomość – mówił.

Potem – jak dodał – wybuchła wojna na Ukrainie i zadzwonił do niego reżyser, prof. Krzysztof Zanussi. – I mówi do mnie: „pan już wie”, a ja odpowiedziałem: „no właśnie wiem i nie możemy się cofnąć”. Ja tego filmu nie powinienem robić, bo dzisiaj pokazywanie księży bohaterów jest szalenie niemodne – mówił z przekąsem, dodając, że w cenie jest obrazowanie „innych aspektów życia”. – Jak zwykle idziemy pod prąd. Uważam, że trzeba mówić w nowoczesny sposób, a film jest najlepszym źródłem przekazu. Takiego, o powstaniu styczniowym, nie było kilkadziesiąt lat – dodał.

Bydgoski Klub Frondy funkcjonuje przy Fundacji Kaktus. – Sprawia, że systematycznie przybywamy do kina, by nie umknęły nam wartościowe, cenne, mądre i dobre filmy. By nas ubogacały i pomagały pięknie żyć. – Wielki film, wielki reżyser, z czego możemy być bardzo dumni – powiedział ks. Krzysztof Buchholz, zaangażowany w klub, na co dzień proboszcz bydgoskiej parafii NSPJ. – Dobrze zrobiony film, ekspresyjnie i proszę się tego nie wstydzić. Ten film jest przeszywający. Wszedł pan w niszę, która była zakazana, nie istniała – podkreślali uczestnicy pokazu w Kinie Helios, dziękując Tadeuszowi Syce.

Księdza generała Stanisława Brzóskę zagrał Sebastian Fabijański. W filmie wystąpili także: Ksawery Szlenkier, Eryk Biedunkiewicz, Cezary Pazura, Olgierd Łukaszewicz, Wiaczesław Boguszewski, Karolina Szymczak, Marcin Kwaśny, Mariusz Drężek, Daniel Olbrychski, Robert Czebotar i Ewa Szykulska.

Biuro Prasowe Diecezji Bydgoskiej
Marcin Jarzembowski
Zdjęcia: Wiesław Kajdasz

print