Drodzy Diecezjanie!
Zbliżający się Wielki Post tym razem przygotowuje nas do niezwykle ważnych wydarzeń, które na ogół przeżywa się raz w danym pokoleniu. Triduum Paschalne, w czasie którego odnowimy przyrzeczenia chrzcielne, w tym roku wprowadzi nas w 1050 rocznicę Chrztu Polski. Swój ciężar gatunkowy niosą również Światowe Dni Młodzieży, które przeżywać będziemy w lipcu w Krakowie, a do których już od dłuższego czasu wspólnie się przygotowujemy.
Zatrzymajmy się najpierw nad samą rocznicą 1050-lecia Chrztu Polski. Było to wydarzenie bez precedensu. Wydarzenie, które sprawiło zaistnienie i trwanie, do dzisiejszego dnia, narodowości i państwowości polskiej, które uczyniło nas uczestnikami wielkiej kultury i cywilizacji europejskiej. Była to jedyna droga i sposób realizacji siebie jako państwa. To chrześcijaństwo pozwoliło Europie rozwinąć się wszechstronnie i na skalę niespotykaną gdzie indziej. Polska poprzez chrzest znalazła się w centrum ówczesnego świata. Stało się tak dlatego, że chrześcijaństwo niosło w sobie nie tylko wartości duchowe, właściwe innym religiom, lecz także transcendentne, gdzie indziej niespotykane.
W czym wyrażała się moc i oryginalność chrześcijaństwa? Chrześcijaństwo zintegrowało w sobie trzy najbardziej znaczące kultury ówczesnego świata: judaistyczną, grecką i rzymską.
Judaizm przyniósł linearne pojęcie historii. Wynikało ono z idei stworzenia, a jeszcze bardziej Boga Stwórcy. W ten sposób życie człowieka otrzymało zupełnie nowy wymiar. Wieczność okazała się być jego celem, ale i sensem. Życie doczesne określone zostało jako „droga”. Droga prowadząca ku zbawieniu, zmartwychwstaniu, albo ku potępieniu. Nasze doczesne życie stało się tym samym niezwykle ważne. Ono nie jest bez znaczenia. Jak pisał Jan Paweł II w „Tryptyku Rzymskim”: „…we mnie jest miejsce spotkania z Przedwiecznym Słowem – zatrzymaj się, to przemijanie ma sens, ma sens… ma sens… ma sens!”
Filozofia grecka ukazała, że cała rzeczywistość naznaczona jest racjonalizmem, to znaczy, że w świecie i w nas istnieje ukryta prawda, którą odkrywa ludzki rozum. Istnieje wewnętrzna zasada (logos) wszystko ze sobą od wewnątrz jednocząca. W astrofizyce mówi się o matematycznej strukturze kosmosu. Świat w którym żyjemy jest zatem racjonalny. Nie jest chaosem. Jest uporządkowany i sensowny.
Filozofia rzymska natomiast przyniosła prawo, dzięki któremu można było poznać wyższość rządów prawa, nad rządami brutalnej władzy siły i ucisku. Poznano, że władca podlega temu samemu prawu, że sprawiedliwość, że rozróżnienie dobra i zła jest niezależne od woli człowieka. Zwrócono uwagę na ważność i miejsce sumienia.
Syntetyzując te trzy nurty, chrześcijaństwo dodało do tego swoją myśl o transcendencji i immanencji Boga. Bóg jest radykalnie inny i jednocześnie obecny w stworzeniu. W Ewangelii św. Mateusza, kiedy mowa o narodzinach Jezusa, znajdujemy słowa anioła mówiącego do św. Józefa: „A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy: „Bóg z nami”. (Mt 1,22-23) Jezus jest owym Emmanuelem, jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym Człowiekiem. Chrześcijaństwo kontemplując Jego oblicze tworzy zupełnie nową cywilizację. To stąd wyłania się rozumienie niezbywanej godności osoby ludzkiej. To stąd rozwój nauki, szpitalnictwa. To stąd benedyktyńska zasada „módl się i pracuj”, jako źródło europejskiego dynamizmu i rozwoju społecznego i ekonomicznego. Właśnie w takim kręgu kulturowym znalazła się Polska przyjmując chrzest.
Myśląc o tym, co wydarzyło się w 966 roku, nie można jednak pominąć naszego własnego chrztu. Zapytajmy zatem, czym jest chrzest i jakie ma dla nas znaczenie to wyjątkowe wydarzenie, które miało miejsce w życiu każdego z nas?
Chrzest w najszerszym tego słowa znaczeniu oznacza obmycie, zanurzenie jako oczyszczenie, ale także źródło nowego życia. Dlatego udzielany był od samego początku. Dlatego wiąże się ściśle z nakazem misyjnym. Jezus mówi do Apostołów, którym ukazuje się po swoim zmartwychwstaniu: „Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”. (Mt 28,18-20) Oto nowe życie, które przynosi Jezus. Oto nowe życie, które staje się naszym udziałem właśnie poprzez chrzest.
Ten chrzest trzeba najpierw rozumieć indywidualnie, chrystocentrycznie, jako umieranie dla grzechu, „współpogrzebanie” z Chrystusem, by razem z Nim „współzmartwychwstać”. W ten sposób, każdy kto przyjmuje chrzest otrzymuje nowe życie na wzór Zmartwychwstałego. W pewien sposób upodabnia się do Misterium Paschalnego i wchodzi w życie Trójcy Świętej.
Chrzest rozumie się jednak także wspólnotowo, eklezjalnie, jako wszczepienie w Kościół i jako znak jedności. To we Wspólnocie Kościoła rodzi się wiara. We Wspólnocie Kościoła jest ona przeżywana. Jak mówi Konstytucja Dogmatyczna o Kościele: „podobało się […] Bogu uświęcić i zbawiać ludzi nie pojedynczo, z wykluczeniem wszelkiej wzajemnej między nimi więzi, lecz uczynić z nich lud, który by Go poznawał w prawdzie i zbożnie Mu służył.” (KK 9) Dlatego Kościół, który zrodził się z wiary Apostołów, który przekazuje i strzeże wiary w Wigilię Paschalną celebruje odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych. To chrzest bowiem włącza nas do Wspólnoty Ludu Bożego. Jak niezastąpiona i kluczowa jest w tym względzie rola wspólnoty rodzinnej, rola rodziców, nie trzeba nikogo przekonywać.
To jednak nie wszystko. Dwoma najistotniejszymi skutkami chrztu jest oczyszczenie z grzechów i nowe narodzenie w Duchu Świętym, które jest czymś więcej niż tylko powrotem do stanu, „jak gdyby grzechu nie było”. Jest to dar takiego życia, którego zniszczyć nie można, którego znakiem tu na ziemi jest niezatarte duchowe znamię, którego pełnia objawi się w rzeczywistości eschatologicznej.
Katechizm Kościoła Katolickiego w punkcie 1264 stwierdza:
W ochrzczonym pozostają jednak pewne doczesne konsekwencje grzechu, takie jak cierpienie, choroba, śmierć czy nieodłączne od życia ułomności, takie jak słabości charakteru, a także skłonność do grzechu, którą Tradycja nazywa pożądliwością lub metaforycznie „za-rzewiem grzechu”. „Pożądliwość jest nam pozostawiona dla walki, nie może ona szkodzić tym, którzy nie dają jej przyzwolenia i mężnie opierają się jej z pomocą łaski i Jezusa Chrystusa. Właśnie dzięki temu «każdy otrzyma nagrodę, kto będzie należycie walczył» (2 Tm 2, 5) (Sobór Trydencki DS. 1515).
Temu ostatniemu fragmentowi chciałbym poświęcił szczególniejszą refleksję. Każdy z nas doświadcza takich rzeczywistości, które objawiają się jako absolutnie niezależne od nas, nad którymi nikt z nas nie ma żadnej władzy, tak pozytywnych, jak i negatywnych. Z jednej strony zatem: choroba, cierpienie, doświadczane zło, niesprawiedliwość, różnego rodzaju klęski, traumatyczne doświadczenia, które od nas nie zależą, ale które w jakiś sposób weryfikują nasze człowieczeństwo, a z drugiej: również rzeczywistości, nad którymi nie mamy żadnej władzy, ale które mają zupełnie innym – pozytywny – charakter. Czy czegoś takiego nie byliśmy świadkami, kiedy podczas ceremonii kanonizacji Jana Pawła II mogliśmy dostrzec, jak dwie niewiasty: zakonnica i osoba świecka niosły relikwie Świętego. Niosły je te, które do-znały cudownego uzdrowienia.
Zapewne, każdy z nas z perspektywy czasu patrząc retrospektywnie na historię swojego życia mógłby dostrzec takie zdarzenia, które w momencie ich doświadczania wydawały się czymś złym, burzącym nasze życie, nasze plany na przyszłość, wydawały się murem nie do przebicia, czernią nie do przeniknięcia, a później łagodniały, wpisywały się w jego logikę i dziś zawdzięczamy im to, kim i gdzie jesteśmy.
Podobnie nasza narodowa historia poprzez owe 1050 lat. Ile w niej takich właśnie zdarzeń, zwrotów, które noszą na sobie ślad – jak często mówimy – palca Bożego, Bożej Opatrzności. Śmiem twierdzić, że dziś wiele osób w ogóle nie zastanawia się nad tego typu zdarzeniami. Nie budzą w nich one żadnej refleksji: skąd się biorą, jakie jest ich źródło, jaka przyczyna. Często wielu kwituje to słowem „przypadek i nic więcej”.
Otóż nie ma przypadków! Jest za to TAJEMNICA: tajemnica nieprawości z jednej strony i tajemnica łaski z drugiej. Tajemnica nieprawości to w nauczaniu św. Pawła wszystko, co stanowi stan zniewolenia, czegoś niepożądanego i tylko miłosierna miłość Jezusa Chrystusa może człowieka z tego wyzwolić. Tajemnica łaski natomiast to delikatne i subtelne dotykanie naszej egzystencji przez samego Boga. To coś, co pozwala nam powiedzieć, że Ktoś jednak – nie naruszając naszej woli – naszym życiem kieruje. To coś, co otwiera przestrzeń dla obecności Boga w naszym życiu, ale też dla modlitwy, Ofiary Eucharystycznej.
Drodzy Diecezjanie!
Niech nadchodzący Wielki Post pomoże nam przygotować się i przeżywać z dumą i wdzięcznością 1050 rocznicę naszego narodowego Chrztu. Cieszmy się z naszej obecności w budowaniu lepszego świata. I chociaż Europa nie jedno ma na sumieniu, podobnie jak i my sami, to jednak nikt nie potrafi wyobrazić sobie, jak wyglądałby świat, gdyby nie było w nim Chrystusa, gdyby nie było w nim tych inspiracji, które przyniosło chrześcijaństwo.
Przygotujmy się także na przeżywanie Światowych Dni Młodzieży. Niech tegoroczny Wielki Post umocni naszą wiarę, byśmy z entuzjazmem – nie tylko podczas tego szczególnego święta młodych – dawali świadectwo o Jezusie. Nie wszyscy z nas muszą być teologami, ale wszyscy potrzebujemy wspólnego świadectwa, wyznawania wiary i prawdziwego doświadczania Wspólnoty Kościoła.
Wszystkim z serca błogosławię
Biskup Jan Tyrawa
Ordynariusz Diecezji Bydgoskiej
Bydgoszcz 05.02.2016 r.