Kolejny raz w naszym życiu stajemy wobec Wielkiego Postu. Pośród wielu aspektów określających Wielki Post może najbardziej podstawowym jest to, że jest on szczególnym „przypomnieniem”. Przypomina drogę, jaką ukazał i odbył nasz Pan Jezus Chrystus swoim czterdziestodniowym postem na początku swej życiowej mesjańskiej misji. Na tej drodze ukazał nam, że każdy z nas w swoim życiu poddawany jest jakimś pokusom, które w uniwersalny sposób opisał już św. Jan Ewangelista jako „potrójną pożądliwość” (1 J 2, 16): „pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pychę tego życia”. One oczywiście przeminą wraz z nami i z całym światem, jednakże my jesteśmy wezwani, abyśmy przez wypełnianie woli Bożej mogli trwać na wieki (1 J 2, 17). Jesteśmy nieustannie narażani na to, aby nasze życie koncentrować jedynie na uczynkach ciała (Ga 5, 19). Święty Paweł wymienia „nierząd, nieczystość, wyuzdanie, bałwochwalstwo, czary, nienawiść, spory, zawiść, gniew, pogoń za zaszczytami, niezgodę, rozłamy, zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne” i stwierdza: „Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą” (20-21). Uczynki te bowiem „sprzeciwiają się Duchowi” (Dz 7, 51).
Wielki Post jest także szczególnym wezwaniem do nawrócenia, to znaczy wezwaniem do zrobienia miejsca dla „darów Ducha Świętego” (Rz 8, 23). Tylko tak możemy kierować nasze życie na właściwe drogi. Jako chrześcijanie – a imię chrześcijanina wyróżnia się tym, że przeżywa on swoje życie w jedności z Chrystusem – musimy nieustannie się nawracać i odmieniać nasze życie – w jakimkolwiek punkcie swej ziemskiej wędrówki jesteśmy. Wyrażamy to w modlitwie, poście i dobrych uczynkach.
Napięcie, jakie się tworzy pomiędzy „uczynkami ciała” a „Duchem”, można wyrównać jedynie jakąś wstrzemięźliwością, wyrzeczeniem się siebie, jedynie tak można panować nad sobą. Ale panowanie nad sobą to w pewnym sensie za mało. W życiu człowieka chodzi o coś więcej. Życie człowieka tym się wyróżnia spośród całego stworzenia, że człowiek nie tylko żyje, ale swoim życiem musi kierować. Człowiek kieruje swoim życiem poprzez racje i cele, a te ostatecznie otwierają człowieka i wprowadzają go w nową, wyróżniającą się przestrzeń, którą tradycyjnie określamy wiarą czy religią. Ta przestrzeń jest domeną samego Pana Boga, bowiem nasze racje, którymi uzasadniamy nasze wybory i decyzje, cele, które stawiamy, charakteryzują się absolutnym, „boskim” wymiarem. To w tej przestrzeni człowiek urzeczywistnia sens swojego życia. Dlatego też dla nas chrześcijan osoba Jezusa Chrystusa i nasze z Nim zjednoczenie staje się szczególną drogą do Ojczyzny, która jest w Niebie (Flp 3, 20).
W ten sposób otwiera się przed nami kolejny wymiar Wielkiego Postu. Wielki Post jest więc szczególnym wołaniem, abyśmy wchodzili w niego i przeżywali go w duchu, jaki przekazała nam bardzo dawna, ale zawsze żywa tradycja Kościoła, abyśmy otwierali nasze sumienia. Pozwólmy, aby sam Chrystus otwierał je słowem swojej Ewangelii, ale nade wszystko przesłaniem swojego Krzyża.
W tym wołaniu mieści się również troska, aby chronić w nas „człowieka wewnętrznego”, o którym tak często zapominamy, a którego Chrystus poprzez dzieło swojej Męki i Zmartwychwstania na nowo stworzył „w sprawiedliwości i prawdziwej świętości” (Ef 3, 16). Ważne jest zatem, aby ten czas Wielkiego Postu nie minął bez Sakramentu Pokuty, bez rachunku sumienia, bez żalu za grzechy, a z nim – postanowienia poprawy, niech nie minie bez spowiedzi i rozgrzeszenia.
Można powiedzieć, że „człowiek wewnętrzny” to swoisty szyfr otwierający głębię naszego człowieczeństwa. Jest uderzające, że np. pierwsze orędzia ogłaszane na dzień 1 stycznia każdego roku na rzecz pokoju papież Jan Paweł II wiązał ściśle z prawdą i to prawdą o człowieku i jego historii. Czyż właśnie dziś nie powinniśmy odsłaniać całej prawdy o człowieku, jego historii, aby dostrzec, gdzie tkwią źródła błędnych ideologii i krętych dróg, które w tak głęboki sposób zakłócają nasze życie rodzinne, społeczne, narodowe, a nawet międzynarodowe. Niech Wielki Post będzie zatem dobrym czasem przemyślenia tych spraw w sobie i dla siebie samych, abyśmy w sobie samych potrafili rozróżnić, co jest prawdą, a co – nazywaną jedynie – „poprawnością polityczną”.
„Człowiek wewnętrzny” to w rozumieniu Wielkiego Postu „wchodzenie w siebie”. Ma zatem znaczenie duchowe i niewątpliwie związane jest z trudem. Jest to wchodzenie w najgłębszą istotę naszego człowieczeństwa, gdzie – można tak powiedzieć – oczekuje nas sam Bóg. Jezus Chrystus pouczał nas, że nawet akty na wskroś religijne mogą z biegiem czasu ulec swoistemu „uzewnętrznieniu”, mogą stać się jedynie zewnętrznymi aktami, gestami i w ten sposób mogą stać się jakimś fałszem. „Wejść w siebie” to zatem także głębokie nawrócenie do Boga, to jednoczenie odrzucanie pozorów, uwalnianie się od fałszu, to odnalezienie całej prawdy o sobie i stanięcie wobec niej. Jeśli na tej drodze uda nam się coś osiągnąć, to należy się z tego cieszyć, a jednocześnie potraktować to jako początek „pracy nad sobą”. Taką pracę klasyczna teologia nazwała „ascezą”. Jest to stare greckie słowo i oznacza wewnętrzny wysiłek, aby nie dać się porwać przez różnego rodzaju zewnętrzne prądy i zachować godność swojego człowieczeństwa.
Obok tego szczególnego „wchodzenia w siebie” i „spotykania się ze sobą”, Chrystus mówi: „Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie” (Mt 6, 6). To wchodzenie do swojej izdebki jest najwyższym wymiarem ludzkiego ducha, który nie powinien zamykać się na samym człowieku, lecz być najgłębszym otwarciem jego serca na Boga, ma prowadzić do spotkania z Ojcem. W ten sposób człowiek odzyskuje prostotę myśli, woli, serca, która jest niezbędna dla spotkania się w swoim ludzkim, wewnętrznym „ja” z Bogiem. „A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie”. W ten sposób uspasabiamy swoją duszę, aby Bóg zbliżył się do człowieka wewnętrznie skupionego, a jednocześnie otwartego na Jego słowo, a zwłaszcza dla Jego miłości. Wiemy, że takie jest pragnienie samego Boga, aby mógł przyjść i udzielać się duszy człowieka. „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (Ap 3, 20).
To, co proponuje Wielki Post, jest oczywiście związane z trudem, ale owocem tego trudu jest między innymi odzyskiwanie wrażliwości sumienia. Na tym polega istotny wysiłek pokuty. Ale tak rozumiana pokuta, a zwłaszcza praktykowana, przynosząca wyzwolenie ducha, staje się równocześnie źródłem radości. Niekiedy nawet jest wielką radością ducha ludzkiego, jakiej inne źródła nie mogą wzbudzić. Na tę prawdę wskazuje nie tylko bogata literatura pism wielu Świętych, lecz również tych, którym udało się wrócić „z dalekiej podróży”, którym udało się wyjść z narkomanii, z alkoholizmu czy takiego stylu życia, który na kilka, a nawet kilkanaście lat zaprowadził ich do więzienia. Tam odnaleźli Boga, przeżyli radość i smak nawrócenia i dzisiaj są szczęśliwymi ludźmi.
Chrystus w Wielkim Poście objawia się nam jako Ten, który ze swego Krzyża, w Męce i Śmierci, wypowiada w pewnym sensie ostatnie i najważniejsze słowo miłości Boga wobec człowieka, Ojca wobec marnotrawnego syna. Uwierzmy, tylko ta miłość jest najbardziej twórcza; tylko ona ma moc zbawić człowieka i świat. Nie pozostańmy wobec niej obojętni. Starajmy się na nią odpowiedzieć. Szukajmy tej odpowiedzi w naszym sercu. Oto dobrze przeżyty Wielki Post, którego wszyscy potrzebujemy.
Jeszcze jedna myśl. W tym roku wspominamy setną rocznicę objawień i orędzia płynącego z Fatimy. Jan Paweł II podczas pierwszego pobytu w Fatimie po zamachu na jego życie stwierdził, że to „orędzie jest jeszcze bardziej aktualne i naglące niż kiedykolwiek”. Dzisiaj, odczytując je, dostrzegamy mocne wezwanie do nawrócenia, zachętę do codziennego odmawiania modlitwy różańcowej, wprowadzenie nabożeństwa do Niepokalanego Serca Maryi. Ten przekaz w swojej treści jest bardzo bogaty – z licznymi poleceniami i nie sposób je wszystkie tu przypominać. Przy tej okazji padło też słowo o nawróceniu Rosji. Dziś w licznych komentarzach spotykamy się z interpretacją tego nawrócenia, gdzie słowo „Rosja” należy rozumieć „jako cały świat, bo grzech nie ma narodowości”. Nawrócenia nie tyle na katolicyzm, co odwrócenia się od ateizmu.
Nie bez znaczenie jest zapewne to, że objawienie i orędzie fatimskie miało miejsce w tym samym roku co rewolucja październikowa, poprzez którą w niedługim czasie ideologia komunistyczna rozlała się po całym świecie, niosąc ogromne zniszczenia fizyczne, a jeszcze bardziej moralne. To, co jest w niej szczególne, pozostanie w pewnym sensie nieodgadnione. Znajdowała akceptację tam, dokąd nigdy fizycznie nie dotarła. Jej głosicielami stawały się bardzo często wyższe sfery społeczeństw bogatych (elity, artyści), które nie potrafiły dostrzec, że ogólny dobrobyt społeczny był dziełem rzekomo niższego, to znaczy chrześcijańskiego społeczeństwa, które je wypracowywało swoją cichą wiarą, systematyczną pracą i prostotą. I chociaż historia przynosiła ogrom świadectw okrucieństw komunistycznych reżimów, im to nic nie mówiło.
Wielki Post, który wzywa nas, abyśmy żyli bardziej duchem pokuty, nieodzowną w tym czasie modlitwą w wymiarze większym niż zwykle, rozważaniem Męki Pańskiej, jeszcze bardziej niż kiedykolwiek oczekuje od nas zaangażowania w różne dzieła miłości bliźniego. W tym kontekście chciałbym zachęcić Was, Drodzy Diecezjanie, do włączenia się w naszą wielkopostną akcję „Budujemy szkołę w Czadzie”. Pragniemy jako Diecezja, poprzez wielkopostną jałmużnę, zebrać fundusze na wybudowanie takiej szkoły. Biorąc pod uwagę relacje walutowe, koszt budowy nie przerasta naszych możliwości. Oprócz tego realizację tego przedsięwzięcia można przecież wydłużyć w czasie. Na misjach w Czadzie, gdzie miałaby powstać szkoła, przebywa aktualnie ksiądz naszej diecezji, Jakub Szałek. Obraz warunków życia, jakie kreśli, dla nas zapewne nigdy nie będzie do wyobrażenia. Kościołowi, który idzie z misją głoszenia Ewangelii, zawsze towarzyszy działalność kulturotwórcza; budowania i prowadzenia szkół, szpitali, placówek oświatowych, aby pomóc miejscowej ludności tworzyć bardziej świadome, tożsame społeczeństwo, które potrafi coraz bardziej w sposób wolny i odpowiedzialny sterować własnym losem i m.in. zagospodarowywać posiadane przez siebie dobra naturalne. Im skuteczniej uda się to zrealizować, tym łatwiejsze do rozwiązania staną się – dziś jest to szczególne aktualne – problemy związane uchodźcami, z migracją.
Inną inicjatywą związaną z tym tematem jest program „Rodzina Rodzinie”, który polega na objęciu wsparciem rodzin poszkodowanych w wyniku konfliktu zbrojnego w Syrii. Spersonalizowany program pomocy dla ofiar konfliktu syryjskiego przygotowany przez Caritas daje szansę na realną odpowiedź na apel Papieża Franciszka o przyjęcie rodzin syryjskich przez parafie. Do akcji mogą włączyć się zarówno parafie, jak i osoby indywidualne, rodziny, wspólnoty, środowiska czy firmy, które zadeklarują sześciomiesięczną pomoc dla konkretnej rodziny poprzez stronę www.rodzinarodzinie.caritas.pl lub na stronie Caritas Diecezji Bydgoskiej – www.bydgoszcz.caritas.pl. W serwisie internetowym przedstawione są krótkie opisy rodzin z informacją o budżecie rodzinnym. Darczyńca może objąć rodzinę wsparciem całościowym lub częściowym, w zależności od możliwości finansowych. W ten sposób jedną rodzinę syryjską może wspierać zarówno kilku darczyńców indywidualnych, jak i jedna parafia, wspólnota czy firma. Pomocą objęte będą trzy kategorie rodzin potrzebujących wsparcia: osoby mieszkające w Aleppo w Syrii, uchodźcy syryjscy w Libanie oraz będący w nędzy z powodu zapaści spowodowanej kryzysem uchodźczym Libańczycy. Partnerami w programie są Caritas Liban oraz misja sióstr Franciszkanek Misjonarek Maryi działająca w Aleppo.
Drodzy Siostry i Bracia!
Niech tych kilka myśli, czego wszystkim z całego serca życzę i z serca błogosławię.
Biskup Jan Tyrawa
Ordynariusz Diecezji Bydgoskiej
Bydgoszcz, 26.02.2017 r.