Drodzy Diecezjanie!
Przed nami Wielki Post, czas przygotowania do Wielkanocy, czas wytężonej modlitwy i postu, które dotykają przede wszystkim każdego z nas indywidualnie.
Ale Wielki Post to również czas sposobny do refleksji, która w tym roku niech stanie się naszym wspólnym dziełem, co jednocześnie da nam odczuć, że jesteśmy jednym Kościołem.
Wspólnota Kościoła to wspólnota wiary. Wiarą żyje i ją nieustannie ma przekazywać. Uprzytamniamy sobie to tym wyraźniej, im bardziej włączyliśmy się w przeżywanie ogłoszonego przez papieża Benedykta XVI Roku wiary. W jej świetle mamy szukać odpowiedzi na podstawowe pytania naszej egzystencji, na pytanie: kim jest człowiek? i czym jest ludzkie życie? Pytań tych nie wolno lekceważyć i przechodzić obojętnie. Znajdowanie odpowiedzi pozwoli dostrzec wielkość człowieka i odkryć, że jest tajemnicą. Tak! Człowiek jest tajemnicą. Ale człowiek współczesny często gubi tę prawdę i dlatego jego życie coraz bardziej staje się pogmatwane.
Punktem wyjścia dla naszej wielkopostnej refleksji chciałbym uczynić przemówienie wygłoszone przez Papieża przed świętami Bożego Narodzenia. Uznano je za jedno z najważniejszych wystąpień tego pontyfikatu. A chociaż skierowane było do pracowników Kurii Rzymskiej to jednak poruszane problemy dotykają nas wszystkich – całego Kościoła i całego świata. Papież w tym wystąpieniu ukazuje także, że jedyną sensowną odpowiedź podsuwa nam wiara i płynące z niej wskazania. To blask prawdy płynący z wiary wskazuje najpierw drogi wyjścia z powszechnego kryzysu, który dotyka cały świat, w różnych dziedzinach życia społecznego. Ubiegłoroczne pielgrzymki w różne miejsca świata, zwłaszcza do Meksyku i na Kubę, nie tylko odsłoniły ogrom dramatu, jaki niesie w sobie ten kryzys, ale wzmogło w papieżu przekonanie, że chociaż kryzysu tego nie można rozwiązać jedynie na drodze religijnej, ale tym trudniej rozwiązać go bez tego wewnętrznego oczyszczenia serca, które pochodzi z mocy wiary, ze spotkania z Jezusem Chrystusem. Papież powie, że dało się – zwłaszcza na Kubie – to odczuć, bowiem w sercach ludzi tak licznie uczestniczących w liturgii można było dostrzec obecność Tego, któremu w tym kraju przez długi czas nie chciano przyznać miejsca.
Kryzys obecny w świecie dotyka również i nas. Rodzi rozmaite problemy coraz wyraźniej się ukazujące. I nie idzie tylko o problemy związane z kryzysem gospodarczym, czy z niedomaganiem organizacji życia społecznego np. dotkliwy brak łatwego dostępu do służby zdrowia, ale wskazać trzeba na problemy bardziej zasadnicze, a takim jest kwestia rodziny. W niej zaś – jak uczy papież – nie chodzi tylko o określoną formę społeczną, ale o samego człowieka. Zauważany dziś kryzys w pojmowaniu człowieka jest bez wątpienia pochodną kryzysu rodziny, która przecież jest miejscem gdzie przekazywane są podstawowe formy bycia osobą. Owo zaś bycie osobą ludzką wyraża się nie tylko w znajdowaniu odpowiedzi na pytanie kim jest człowiek?, ale także ukazywaniu jego zdolności do zobowiązań. Chodzi o odkrywanie istotnego momentu bycia osobą, jakim jest relacja do drugiej osoby, a także realizacji własnej wolności. Mówiąc o tym papież jednocześnie stawia jakże ważne pytania: czy te relacje z drugą osobą można zerwać w każdej chwili?; czy więź na całe życie jest sprzeczna z wolnością?; czy związek jest wart tego, aby z jego powodu cierpieć? Iluż ludzi boryka się z takimi pytaniami i nie umie sobie z nimi poradzić. Iluż, borykając się z tymi pytaniami, zamyka się coraz bardziej w sobie i przez to jeszcze bardziej staje się bezradnym i pomnaża swoją niemoc.
Warto w tym miejscu przypomnieć to, czego uczy nas w swej Konstytucji duszpasterskiej Sobór Watykański II, który stwierdza, że człowiek tak naprawdę urzeczywistnia siebie i staje się w pełni człowiekiem dopiero wtedy, gdy czyni z siebie bezinteresowny dar z siebie samego ( por. KDK 24). Tylko w darze z samego siebie zdobywa człowiek siebie i w ten sposób zdolny jest otworzyć się na drugiego, na rodzinę, na dzieci, na męża, na żonę. A temu zawsze towarzyszy jakaś ofiara i poświęcenie, po prostu jakieś cierpienie. Powie nam Ojciec św.: tylko pozwalając kształtować się w cierpieniu, odkrywa człowiek pełnię bycia osobą ludzką. Kto dzisiaj słucha Papieża i czyni tę prawdę mądrością swego życia? Współczesny człowiek zamiast znosić z cierpliwością spotykające go różne trudne sytuacje np. chorobę, zło fizyczne, zdradę, niesprawiedliwość, taki czy inny kataklizm lub nieszczęście życiowe, ucieka się w ich rozwiązywaniu do środków podsuwanych przez technikę – takich jak: aborcja, in vitro, eutanazja. Czyniąc tak nie pokonuje zła, lecz je pomnaża!
Siostry i bracia!
Współczesny człowiek nie tylko ma trudności z pełnym zrozumieniem tego, że do bycia osobą ludzką potrzebny jest dar z siebie, czyli duch ofiary, ale trudności także pojawiają się na polu realizacji własnej wolności. Wychodząc z błędnego założenia, jakoby w jego życiu wszystko było tylko kwestią wyboru, odrzuca to, co miałoby kolidować z jego wolnością i samorealizacją. W imię tej błędnej filozofii życia odrzuca także ludzkie powiązania i relacje: ojca, matki, żony, męża, syna czy córki. W ten sposób upadają też istotne wymiary doświadczenia bycia osobą ludzką. Tego typu tezy lansowane są m.in. przez ruchy feministyczne czy tzw. ideologie gender. To angielskie słowo oznacza „rodzaj” – rodzaj męski lub żeński, rozumiany jednak nie jako płeć biologiczna, naturalna, lecz jako zjawisko kulturowe, jako coś co się wybiera samemu. Inaczej mówiąc w myśl tej filozofii płeć nie jest faktem biologicznym, faktem natury określającym tożsamość człowieka, lecz funkcją kulturową, wybieraną przez człowieka, który sam chce decydować o swojej roli społecznej. Ten sposób myślenia dobrze ilustruje zdanie jednej z feministek, cytowane także przez Papieża – Nikt nie rodzi się kobietą, tylko nią się staje! Inna zwolenniczka ideologii gender bardziej filozoficznym językiem zaś twierdzi, że płciowe ciało nie ma innego ontologicznego statusu, niż tylko ten, które nadają mu różne działania ustanawiające jego realność (…). Ciało pokazuje i produkuje swoje kulturowe znaczenie, to znaczy, że nie ma żadnej pre-tożsamości.
Nie trudno zauważyć w czym tkwi największy błąd tej ideologii. Próbuje ona unieważnić istotę bycia człowiekiem, z którą związana jest także jego cielesność, otrzymywana przecież uprzednio, jako dar natury. W myśl ideologii gender to człowiek sam sobie ma stwarzać tę istotę. W ten sposób konsekwentnie odrzuca się prawdę, że człowiek został stworzony przez Boga jako mężczyzna lub kobieta (por. Rdz 1,27). Mówiąc o tym Papież, w przywoływanym przemówieniu, wskazuje na dokonującą się manipulację i niekonsekwencję w podejściu do pojęcia natury. Z jednej strony – gdy idzie o ekologię, czyli ochronę środowiska to należy naturę szanować, natomiast – z drugiej strony, gdy w grę wchodzi płeć człowieka to rzeczywistość natury jest kwestionowana.
Z takiego ujęcia wynikają następujące konsekwencje. Najpierw więc kwestionowanie mężczyzny i kobiety jako istot wzajemnie się dopełniających prowadzi do zakwestionowania małżeństwa i rodziny jako rzeczywistości od początku określonej przez Boga – Stwórcę. Przez to też i dziecko traci swoje należne miejsce i przysługującą mu godność. Przestaje być samoistnym podmiotem i staje się przedmiotem. Konsekwentnie – jak zauważa Papież – tam, gdzie wolność czynienia staje się wolnością czynienia siebie samego, nieuchronnie dochodzi do zanegowania samego Stwórcy, a także do poniżenia człowieka w samej istocie jego bytu, jako stworzonego na obraz Boga.
Kolejny skutek, jaki rodzi tego rodzaju ideologia, to ten, iż stara się wmówić, że wszystko to co dotychczas obowiązywało i co czynimy jest tylko swego rodzaju stereotypem, z którym należy walczyć. W tę walkę z tym co tradycyjne wciągnięte są również międzynarodowe organizacje i niektóre agendy ONZ. Przykładem może być konferencja w Pekinie z roku 1995, czy Rada Europy. Tej walce próbuje się nadać postać prawą np. w formie ostatnio podpisanej Konwencji w sprawie zapobiegania i zwalczania przemocy. Przemoc w rodzinie wiąże się ze stereotypami, a ich źródłem ma być kultura, tradycja, a nawet religia. Zapomina się, że to właśnie chrześcijaństwu jako religii zawdzięcza się promocję kobiety i mówi się o „geniuszu kobiety” nie tylko w odniesieniu do osoby Maryi, ale i ukazując święte kobiety, które podejmowały różne inicjatywy społeczne np. św. Elżbieta czy Jadwiga Śląska, powołujące zgromadzenia zakonne posługujące chorym, zakładając szpitale i hospicja. To na gruncie chrześcijaństwa zrodził się „etos rycerski”, opisywany w licznych utworach literackich.
Wreszcie dostrzegamy, jak przywoływana przez Papieża ideologia gender przyczynia się do niespotykanego w swojej skali kryzysu rodziny. Dokonuje się jej przedefiniowanie. Już nie tylko związek mężczyzny i kobiety uważa się za rodzinę lecz chce się za rodzinę uznać każdy związek dwojga osób, obojętnie czy heteroseksualnych, homoseksualnych, biseksualnych czy transseksualnych. Żąda się dla takich związków prawa do adopcji dzieci, nie licząc się z tym, że to właśnie one ponoszą największe straty i doświadczają zła spowodowanego wspomnianą ideologią. Zamach na rodzinę, a właściwie na całą chrześcijańską tradycję wokół niej budowaną, idzie jeszcze dalej. Środowiska feministyczne i związane z nimi grupy promujące związki partnerskie, małżeństwa homoseksualne, czy domagający się przy tej okazji prawa do adopcji podejmują ostatnio inicjatywy rewizji podręczników szkolnych tak, aby treści tam podawane dostosować do tej nowej ideologii. Dokonuje się to pod pretekstem walki o równość i tolerancję, walki z rzekomą przemocą i stereotypami.
Drodzy Bracia i Siostry!
Być może, że w niektórych z Was zrodziła się wątpliwość, iż te sprawy przedkładam Wam w kontekście zbliżającego się Wielkiego Postu i wydają się one być obce i dalekie od jego ducha. Zwykliśmy bowiem czas wielkopostny wiązać bardziej ze sprawami duchowymi, z naszym wnętrzem, z zachętą do wzmożonej modlitwy, postu i pokuty. Tymczasem w czytaniach liturgicznych z piątku po Popielcu prorok Izajasz ukaże nam również taki wymiar Wielkiego Postu: czyż nie jest raczej ten post, który wybieram: rozerwać kajdany zła, rozwiązać więzy niewoli, wypuścić wolno uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać? (Iz 58,6).
W Roku Wiary i w duchu nowej ewangelizacji, którą mamy podejmować, niech również poczyniona wspólnie refleksja będzie wezwaniem do przemiany wewnętrznej i dawania chrześcijańskiego świadectwa. Papież Benedykt XVI w omawianym przemówieniu stwierdza jednoznacznie, że w walce o rodzinę stawką jest sam człowiek. I staje się oczywiste, że tam, gdzie dochodzi do zanegowania Boga, zniszczeniu ulega także godność człowieka. Kto broni Boga, ten broni człowieka.
W tym duchu przeżywajmy zbliżający się Wielki Post. Niech nasze czytelne i jednoznaczne świadectwo wiary przekonuje świat, że Bóg nie jest mu wrogiem i nie ogranicza wolności człowieka. Wręcz odwrotnie – wyzwala go z małości i egoizmu. Bóg pragnie i wzywa: niech twoje światło wzejdzie jak zorza i szybko rozkwitnie twe zdrowie. Sprawiedliwość twoja poprzedzać cię będzie, chwała Pańska iść będzie za tobą ( Iz.58, 8).
Wszystkim Wam z serca błogosławię.
+ Jan Tyrawa
Biskup Bydgoski
Bydgoszcz 02.02.2013 r.