16.05.2023

„Święty Andrzej Bobola jest znakiem dla nas i naszych czasów” – mówił bp Krzysztof Włodarczyk w Szubinie, który przewodniczył uroczystościom ku czci patrona Polski w parafii pod jego wezwaniem.

Ordynariusz diecezji dodał, że męczennik jest przede wszystkim wzorem niewzruszonej wiary, która nie cofa się i nie łamie w obliczu największego cierpienia. Wiary, która nie boi się gróźb i tortur, nie waha się położyć na szalę nawet tego, co najcenniejsze na ziemi, ludzkiego życia. – Jego wspomnienie jest dla nas świętem pierwszej klasy. Mamy przywilej mieć za patrona nie tylko wielkiego świętego, misjonarza, ale właśnie męczennika – powiedział.

Bo – jak przypomniał bp Włodarczyk – Zbawiciel obiecał nam: „Kto straci swe życie z Mego powodu, ten je odnajdzie”. – Wiemy więc, że męczennik jest z pewnością bliski Bogu, bez wątpienia słyszy nasze modlitwy i wstawia się w powierzonych mu intencjach – mówił, kreśląc ważne momenty z jego życia.

Biskup bydgoski powiedział, że od śmierci św. Andrzeja Boboli upłynęło 366 lat. Oddał swoje życie za Chrystusa, wiarę i Kościół 16 maja 1657 r. – Podziw dla bohaterskiej śmierci i apostolskiego życia św. Andrzeja Boboli wyraził papież Pius XII. Poświęcił on naszemu patronowi specjalną encyklikę, w której ukazał niezwykły heroizm „Niezwyciężonego Atlety Chrystusa” – powiedział.

Biskup zauważył, że duchowy syn św. Ignacego Loyoli, w zakonie jezuitów pragnął być prawdziwym towarzyszem Jezusa i głosicielem Jego Ewangelii. Zjednoczony z Bogiem przez nieustanną modlitwę i napełniony Duchem Bożym, potrafił pozyskiwać dla Kościoła nowych wyznawców. – Cierpiał z powodu podziału chrześcijan, stał się męczennikiem jedności Chrystusowego Kościoła. Tych, do których nie dotarł przez słowo, pozyskał przez przelaną krew – powiedział.

Na koniec przywołał św. Siostrę Faustynę, która zapisała w „Dzienniczku”: „W pewnej chwili ujrzałam stolicę Baranka Bożego i przed tronem wszechświętym Stanisława Kostkę, Andrzeja Bobolę i Kazimierza Królewicza, którzy wstawiali się u Boga za Polską”.

Tekst: Marcin Jarzembowski
Zdjęcia: Piotr Bembenek

print