16.12.2025
„Święty Jan od Krzyża ukazał mi szczyt Góry Karmel, metę ziemskiego życia. Przekonał, że warto iść wytrwale, biec ku Bogu, pędzić do utraty tchu. Przekonał, że nie spotka mnie w życiu nic piękniejszego” – mówił bp Krzysztof Włodarczyk.
W Karlemu Narodzenia Pańskiego w Tryszczynie ordynariusz diecezji bydgoskiej przewodniczył uroczystościom związanym ze wspomnieniem św. Jana od Krzyża. – Pierwsza lekcja Jana to ta o szaleństwie wiary, że Boga można kochać tak bardzo, pragnąć ponad wszystko na ziemi. Bóg Jana od Krzyża jest płomieniem, ogniem nieugaszonym, Oblubieńcem, który syci duszę swoim pięknem – dodał.
Mówiąc o XVI-wiecznym niepozornym karmelicie bosym, biskup Krzysztof Włodarczyk zaznaczył, że siła Bożego blasku, który pragnął przepuszczać przez siebie jak szyba przepuszcza światło, okazała się zdolna pokonać nawet barierę czasu. – Jan od Krzyża ukazał mi szczyt Góry Karmel, ukazał mi metę mojego ziemskiego życia i przekonał, że warto iść wytrwale. Jan przekonał mnie, że warto ku Bogu biec, pędzić aż do utraty tchu. I że nie spotka mnie w życiu nic piękniejszego – powiedział.
Biskup bydgoski zatrzymał się na kolejnej lekcji wielkiego świętego, która mówi o cierpieniu. – Jednym z powodów, dla których mamy tylu nieszczęśliwych ludzi wokół siebie, jest fakt, że nikt nam nie mówi, że życie to nie bajka i że cierpienie na pewno nas prędzej czy później dopadnie – mówił, przywołując księdza Krzysztofa Grzywocza. – Znawca św. Jana od Krzyża, często powtarzał, że jedną z najważniejszych prawd, jakie powinni przyswoić sobie narzeczeni przed ślubem, jest ta, że na pewno spotka ich kryzys i że w małżeństwie wcale nie chodzi o jego unikanie, tylko o jego mądre przeżycie. Jan był jednym ze świętych, który doskonale poznał drogę od Wielkiego Piątku do poranka Zmartwychwstania. Często można spotkać jego wizerunek z niepokojącym napisem: „Cierpieć i być wzgardzonym”. Jan nie pragnął cierpienia dla samego cierpienia, bo jego życie aż nadto obfitowało w niewyobrażalny wręcz trud. On pragnął cierpieć z Chrystusem, bo wiedział, że tylko ból znoszony w łączności z Ukrzyżowanym może zostać przemieniony w chwałę – powiedział.
Kolejną lekcją św. Jana od Krzyża jest ta o miłości. – Często nazywa się Jana, nawiązując do nadanego mu tytułu Doktora Kościoła, Doktorem nocy albo Doktorem mistycznym, a dla mnie Jan na zawsze będzie Janem od Największej Miłości. Święci mają ze sobą wiele wspólnego. Nigdy się nie starzeją, ich życie dalekie jest od banału i są mistrzami. Współczesnej Janowi św. Teresie z Avilla zawdzięczamy ponadczasowe „Solo Dios Basta!” – Bóg sam wystarczy, a samemu Janowi? – pytał.
Tu biskup przytoczył jego dwa teksty. Pierwszy: „Gdzie nie ma miłości, połóż miłość, a zdobędziesz miłość”. – W opisie życia św. Jana cały czas jak refren pojawia się jego łagodność, dobroć, pokora, jego pełne delikatności skupienie na drugim człowieku. Jeden z najbardziej przejmujących epizodów z jego historii to moment, w którym ciężko chory musi wybrać klasztor, w którym ma poddać się leczeniu. Ma do wyboru dwa: jeden w Baezie, gdzie w przeszłości był rektorem i jest szczerze kochany przez braci, i drugi w Ubedzie, gdzie panuje wrogo nastawiony do niego przeor. Dla św. Jana wybór jest oczywisty. Przyjdzie mu cierpieć i umrzeć w tym drugim miejscu, ale nim wypowie swoje piękne przedśmiertne słowa: „Jutrznię odmówię już w Niebie”, przeprosi swojego wroga, czym rzuci go na kolana i sprawi, że będzie długo szlochał na klęczkach pod jego celą. Po raz ostatni św. Jan od Krzyża położył miłość i otrzymał miłość – mówił.
I ostatni cytat, bardzo znany w Kościele, ale – jak zauważył biskup Włodarczyk – mało kto zdaje sobie sprawę, że jego autorem jest ten niezwykły karmelita: „Pod wieczór życia będziemy sądzeni z Miłości”. Z tym już Was zostawię. To nie wymaga żadnego komentarza. Święty Janie od Krzyża, módl się za nami – zakończył biskup bydgoski.
W Karmelu Narodzenia Pańskiego modlili się przybyli na uroczystości odpustowe wierni oraz siostry, z którymi po Mszy św. biskup Krzysztof Włodarczyk spotkał się w rozmównicy.
Fundacja Sióstr Karmelitanek Bosych w Bydgoszczy była darem Karmelu Poznańskiego z okazji Millenium chrztu Polski. Dokładnie 2 sierpnia 1966 roku siostry przyjechały do dostosowanego do życia zakonnego jednorodzinnego domu przy ul. Spacerowej w Bydgoszczy, w którym to miejscu powstała później parafia NMP z Góry Karmel. Szukając bardziej odpowiedniego miejsca dla pustelniczego życia, 18 października 1972 siostry przeniosły się do pobliskiego Tryszczyna.
Biuro Prasowe Diecezji Bydgoskiej
Marcin Jarzembowski



