Drodzy Diecezjanie ! 

Jeszcze brzmią echem śpiewane przez nas kolędy, a już od najbliższej środy zwanej Popielcem przyjdzie nam śpiewać w jakże innym już nastroju pieśni wielkopostne. A potem będziemy uczestniczyć w nabożeństwach Drogi Krzyżowej i Gorzkich żali, rozważając Mękę Pańską, by wreszcie poprzez rekolekcje przygotować się należycie do Świąt Wielkanocnych.

Można byłoby powiedzieć, że ta szybkość zmian nastroju, szybkość przechodzenia od jednego okresu liturgicznego do drugiego, wpisuje się w swego rodzaju znak naszych czasów, który odczuwamy jako przyspieszenie rytmu życia. W powszechnym odczucie nas wszystkich panuje przekonanie, że życie nam prędko ucieka, pędzi do przodu z jakąś niebywałą szybkością.

 

Okoliczność szybkiego zmieniania się okresów liturgicznych i przechodzenia od okresu Bożego Narodzenia do okresu Wielkiego Postu i Wielkanocy, staje się dogodną okazją do podjęcia refleksji wielkopostnej właśnie nad życiem, które pozostaje zawsze rozpięte pomiędzy narodzinami a śmiercią. Dopiero wówczas jesteśmy zdolni poznać pełną i najważniejszą prawdę naszego życia, gdy spojrzymy na nie przez jego początek i koniec, przez narodziny i śmierć. Tego uczył nas tak wymownie Sługa Boży Jan Paweł II, który w encyklice Fides et ratio pisał: „Prawda jawi się człowiekowi najpierw pod postacią pytania” o sens życia, to znaczy o jego początek i koniec. Pozostańmy nieco dłużej przy tym ważnym stwierdzeniu.

Papież Benedykt XVI powie nam, że jednym z wymiarów ludzkiej istoty jest wolność rozpięta pomiędzy dobrem a złem, pomiędzy życiem a śmiercią. A chociaż mijają tysiące lat historii ludzkości i dokonują się ogromne zmiany i postęp w dziejach całej ludzkości i w przeciągu naszego życia, to jednak ludzka natura w swej istocie nie zmienia się, pozostaje taka sama, pozostaje w istocie jako wolność rozpięta pomiędzy dobrem a złem, pomiędzy życiem a śmiercią. Sytuacja ta staje się osobistym problemem każdego człowieka, z którym on sam i tylko on musi się uporać. Doświadczenie bowiem poprzednich pokoleń nie kumuluje się a jedynie może służyć jako wskazówka. Ostatecznie z problemem naszej wolności jesteśmy sami i sami zawsze od początku musimy go rozwiązywać. Sami od początku musimy kształtować siebie.

Przekonanie o niezmienności ludzkiej natury rozumianej jako wolność rozpiętą między dobrem a złem, między życiem a śmiercią odsłania jeszcze inną prawdę, a mianowicie to rozpięcie stanowi pewną przestrzeń, w której człowiek odkrywa siebie jako tajemnicę, doświadcza własnej niemocy i ograniczeń, swojej bezsilności a jednocześnie pragnie „zbawienia”. Tę przestrzeń Biblia nazywa „sercem” i w jego głębi człowiek odkrywa potrzebę Zbawiciela, który pomógłby mu osiągnąć pełnię dobra i przezwyciężyć zło, czego nikomu o własnych siłach w pełni jeszcze się nie udało dokonać.

Jeszcze dramatyczniej odczuwa człowiek pragnienie życia, które pełnię swojej tajemnicy odsłania dopiero w obliczu śmierci. Wówczas to człowiek widzi, że nie jest panem życia, że sam siebie nie jest w stanie obdarować życiem i dlatego stawia pytanie – kto właściwie jest tym dawcą życia? i kto może zapewnić jego przetrwanie? Pytania te jeszcze bardziej odsłaniają potrzebę zbawienia, a mówiąc ściślej potrzebę Zbawiciela, który wyzwoli nas z grzechu, z naszej słabości i bezradności, z którymi sami sobie nie poradzimy do końca. Takiego Zbawiciela, którym jest Jezus Chrystus ukazały nam już święta Bożego Narodzenia a jeszcze pełniej objawi Go nam Wielkanoc.

Liturgiczny okres przygotowania do Wielkanocy, jakim jest Wielki Post, nie przypadkowo na pierwszy plan wysuwa temat grzechu, jako źródła wszelkiego zła w nas. Mówiąc o grzechu mamy na myśli coś więcej niż grzeszne myśli, czy grzeszne czyny, nad którymi moglibyśmy zapanować i które tylko od nas miałyby zleżeć. Tymczasem grzech jest – jak powie św. Paweł – tajemnicą bezbożności ( 2Tes 2,7), która jako pożądliwość zagnieździła się w głębi naszego serca, zniewalając naszą wolę ku złemu. Powie nam papież Jan Paweł II w adhortacji o Pojednaniu i pokucie, że „Grzech jest bez wątpienia aktem wolności człowieka; ale pod jego warstwą ludzką działają czynniki, które stawiają go poza człowiekiem, na pograniczu, tam gdzie świadomość, wola i wrażliwość stykają się z siłami ciemności, które działają w świecie i niemal go opanowują”(nr 14). Stąd św. Paweł wołał : nieszczęsny ja człowiek, któż mnie wyzwoli ? ( Rz 7,24). Odpowiadając na to pytanie okres Wielkiego Postu, który rozpoczniemy, będzie wysuwać na pierwszy plan prawdę o Jezusie Chrystusie jako naszym Odkupicielu, który wyzwala nas z tej słabości i broni przed mocami ciemności i zła.

Właśnie najbliższe tygodnie, poprzez które będziemy się przygotowywać do Wielkanocy, które będą czasem pokuty i nawrócenia pozwolą nam przeżyć tę prawdę, że w Jezusie Chrystusie, w Jego śmierci i zmartwychwstaniu już jesteśmy zbawieni, a nasza pokuta zatem nie będzie „produkowaniem” dobrych uczynków, dzięki którym mielibyśmy być zbawieni, lecz zewnętrznym znakiem prawdziwego nawrócenia, które oznacza ostatecznie, że przyjęliśmy Chrystusa jako jedynego Zbawiciele.

Bracia i Siostry !

Zbawienie wysłużone nam w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa zostało już nam ofiarowane podczas naszego chrztu. W tym momencie wszczepione zostało w nas nowe życie, które jest niezniszczalne, nawet przez śmierć. W Jezusie Chrystusie już jesteśmy odkupieni i dlatego odtąd już nie możemy żyć tak, jak byśmy nie zostali zbawieni, jak gdybyśmy nie przyjęli chrztu. Znakiem, że dalej tak nie chcemy żyć jest nasza wielkopostna pokuta i nawrócenie, która jest drogą prowadzącą do pojednania z Chrystusem, a której to drogi potrzebujemy wtedy, gdy doświadczamy własnej słabości, a zwłaszcza, gdy musimy borykać się z ciężkimi grzechami. Miejmy taką świadomość, że prawdziwie szczery żal, pokuta i nawrócenie, czyli pojednanie z Chrystusem, jest możliwe i sprawia, że życie nie staje się bezsensownym i przegranym. Chrystus nas nigdy nie przekreśla, wręcz przeciwnie, przezwyciężając w nas nasz grzech obdarowuje nas nowym życiem.

Przyjmując te prawdy wypływające z samej Ewangelii i czyniąc je treścią Wielkiego Postu i całego naszego życia, powróćmy jeszcze raz do problemu wolności, która stanowi o jego istocie. Dziś bowiem wolność urasta do rangi ostatecznej miary, przy czym często ta wolność rozumiana jest poza tą przestrzenią pomiędzy dobrem a złem, pomiędzy życiem a śmiercią . W takim rozumieniu wszystko wolno, a to co wypływa z wolności tak rozumianej może być usprawiedliwione moralnie i może uznane być jako dobro. W ten sposób niektórzy starają się usprawiedliwić aborcję, eutanazję, czy zapłodnienie in vitro, które ostatnio stało się tak gorąco dyskutowanym tematem. Wszystko to mogłoby być realizowane tylko dlatego, że taka jest wola człowieka, takie jego pragnienie i technicznie możliwe do wykonania. To błędna koncepcja wolności, która wypływa z fałszywej wizji człowieka i świata bez Boga.

To zapewne chciał nam powiedzieć papież Benedykt XVI, który w najnowszej encyklice Spes salvi pokazał na czym polegał błąd Karola Marksa i budowanej na jego poglądach filozofii. Jak pisze Papież, jego błąd polegał na tym, że „zapomniał, że człowiek pozostaje zawsze człowiekiem. Zapomniał o człowieku i o jego wolności. Zapomniał, że wolność pozostaje zawsze wolnością, nawet wtedy, gdy wybiera zło. Jego prawdziwy błąd to materializm” ( nr 21). To właśnie myśl materialistyczna, w której zabrakło poprawnego rozumienia wolności, stworzyła taką przestrzeń, w której co prawda dokonał się swoisty postęp, o którym pisze Papież, że jest to postęp od procy do megabomby (Ss 22), ale jednocześnie ten postęp w XX wieku przyczynił się do uśmiercenia setek milionów istot ludzkich. Warto przy tym zauważyć, że rok 1989, w którym symbolicznie myśl Marksa ponosi klęskę, przypada w 200 lat od Rewolucji Francuskiej, od której zaczęło się wszystko to, co później staje się tak tragicznym w skutkach błędem i zrodziło dwa okrutne systemy totalitarne. A chociaż myśl Marksa poniosła klęskę, to jednak myśl materialistyczna także i dziś ma wielu zwolenników. To w jej ramach tworzy się nową definicję człowieka i jego godności, która w dziwny sposób nie stoi w sprzeczności z przyzwoleniem na zabijanie nienarodzonych, eutanazją, zapłodnieniem in vitro, inżynierią genetyczną aż po tworzenie hybryd zwierzęco – ludzkich, czy legalizacji związków homoseksualnych.

Czy musi upłynąć następne dwieście lat, aby ludzkość dostrzegła kolejny błąd, podobny do błędu popełnionego przez Marksa ? Ile tym razem ofiar musi pociągnąć za sobą, by go dostrzec ?

Siostry i Bracia, Drodzy Diecezjanie !

Nie sądzę, abyśmy mogli łatwo ignorować te pytania, rodzące się na kanwie rozgrywających się wokół nas dramatów. Niech zbliżający się okres Wielkiego Postu i Wielkanocy pomoże nam na nowo przemyśleć Ewangelię i Chrystusowe wezwanie do nawrócenia, niech pomoże nam pojednać się z Nim, jako naszym Zbawicielem i z naszymi braćmi, z którymi mamy budować lepszy, bardziej ludzki świat.

Na owocne przeżywanie czasu Wielkiego Postu z serca Wam błogosławię

Biskup Jan Tyrawa
Ordynariusz Diecezji Bydgoskiej

Bydgoszcz, Niedziela Chrztu Pańskiego – 13 stycznia 2008 r.

print