O nauce przebaczania w obliczu konkretnych sytuacji oraz o przebaczaniu, które jest przekraczaniem samego siebie – mówił w bydgoskiej katedrze podczas obchodów 78. rocznicy napaści ZSRR na Polskę biskup ordynariusz Jan Tyrawa.

W świątyni zebrali się Sybiracy i ich rodziny, przedstawiciele władz różnych szczebli, zaproszeni goście oraz liczne poczty sztandarowe. – Dzisiejsza niedziela jest szczególna z dwóch powodów – mówił pasterz diecezji. Pierwszym z nich – jak zaznaczył – jest historyczne zdarzenie sprzed 78 lat, które miało miejsce 17 września 1939 roku. – Zdarzenie, które okazuje się być hekatombą ludzkości. Zdarzenie, które objawia, co znaczy wolność człowieka i do czego zdolny jest wolny człowiek – dodał. Drugim powodem, według biskupa ordynariusza, była treść zawarta w odczytanym słowie Bożym. – Jest ono całe przeniknięte wezwaniem do przebaczenia, byśmy uczyli się je realizować w obliczu konkretnych sytuacji – podkreślił.

Pasterz diecezji zauważył także, że wezwanie to pojawia się jednocześnie jako odpowiedź na pytanie o pewną filozofię życia – ile razy człowiek ma przebaczać. Biskup Jan Tyrawa dodał, że jest to wezwanie do czegoś najtrudniejszego – do przekraczania samego siebie. – Wobec takiego problemu stanął kard. Bolesław Kominek – autor listu biskupów polskich do biskupów niemieckich, w którym znalazło się sformułowanie: „Udzielamy przebaczenia i prosimy o nie” – cytował. Biskup ordynariusz Jan Tyrawa przypomniał, że kardynał Kominek w obronie tego listu odwołał się do polskiej literatury i przypomniał nie tylko Juranda z „Krzyżaków” Henryka Sienkiewicza, ale „Listy spod morwy” Gustawa Morcinka. Ten, który przeżył obóz koncentracyjny, pisał: „Obozowiczom trudno wypowiedzieć szczerze tamte słowa «… i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom!». Słowa te są dla nas jak kamień na prostej drodze, na którym boleśnie się potykamy. Na słowach tych załamujemy się i nie kończymy zaczętej modlitwy. Lecz podobnie jak w obozie miał człowiek wiarę, iż przyjdzie taki dzień wyzwolenia, a ta wiara trzymała go przy życiu, tak i teraz pragnie mieć tę wiarę, że może kiedyś przyjdzie chwila, taka dziwna radosna, cicha, pokorna chwila w naszym życiu, kiedy będzie mógł wyszeptać owe proste słowa: «… i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom!». – To jest trudne, a jednocześnie niemożliwe do wymyślenia przez człowieka. Już św. Tomasz z Akwinu uczy nas, że wszystko to, czego Bóg od nas wymaga, jest jednocześnie dobre samo w sobie. Zaufajmy Jemu – podkreślił.

Mirosław Myśliński w swoim wystąpieniu przypomniał, że podstawę do inwazji Armii Czerwonej dał pakt Ribbentrop-Mołotow, zawarty 23 sierpnia 1939 roku między ZSRR i hitlerowskimi Niemcami. Podkreślił, że w ten sposób dokonano czwartego rozbioru Polski, która padła ofiarą nazizmu oraz komunizmu. Zaraz potem dodał, że obchodzony Dzień Sybiraka, ustanowiony przez polski sejm w 2013 roku, jest oddaniem hołdu wszystkim Polakom zesłanym na Syberię. Tym, którzy tam zginęli, oraz tym, którym udało się przetrwać.

Prezes Związku Sybiraków Oddziału w Bydgoszczy dodał, że rodziny wcześniej aresztowanych uznano za element niebezpieczny i w myśl zasady zbiorowej odpowiedzialności 10 lutego 1940 roku rozpoczęto masowe deportacje Polaków na Sybir. W czterech wywózkach, które miały miejsce w latach 1940-1941 oraz po ponownym wkroczeniu Armii Czerwonej na teren Polski w 1944 roku, na zesłaniu znalazło się łącznie wieleset tysięcy polskich obywateli. Ekstremalne warunki klimatyczne, ciężka praca, głód, miały doprowadzić do fizycznej likwidacji zesłanych.

Mirosław Myśliński przypomniał, że w tym trudnym czasie m.in. odebrano wszelkie istniejące majątki kościelne, nacjonalizując je oraz zakazano nauczania religii w szkołach. Powołano także „Związek Wojujących Bezbożników”, który miał promować ateizm. – Księżom przypisywano szpiegostwo na rzecz Watykanu i Polski, co ułatwiało stawianie zarzutów. Prześladowano ich, namawiano do współpracy, podnoszono podatki. Najcięższą formą były aresztowania, skazywanie na karę śmierci, więzienia, łagry i zesłania – powiedział.

Mirosław Myśliński dodał, że księża musieli wykonywać najtrudniejsze prace – wycinali drzewa w lesie, budowali drogi, czyścili latryny, osuszali bagna, wydobywali torf, zmuszani byli do pełnienia szesnastogodzinnych dyżurów zimą poza budynkiem. – Mimo tych trudności starali się skrycie ewangelizować współwięźniów, a nawet udzielać sakramentów. To dzięki takim kapłanom zesłańcy i ich potomkowie nie zapominali o Bogu i dalekiej Ojczyźnie – zakończył prezes Związku Sybiraków Oddziału w Bydgoszczy.

Tekst i zdjęcia: Marcin Jarzembowski

print