Z ks. dr. Marcinem Chrostowskim o przyjaźni z Bogiem odkrywanej poprzez czytanie Pisma Świętego

ROZMAWIA MARCIN JARZEMBOWSKI

Trwają wakacje – dla wielu jest to czas urlopu i odpoczynku. Czas, w którym można sięgnąć po ciekawą lekturę. Jak sprawić, by stała się nią Biblia?

– Pismo Święte to Księga o miłości Pana Boga do człowieka. Miłość ta realizowała się na tle niełatwej historii Narodu Bożego Wybrania, który Pan cierpliwie pouczał, prowadził i kształtował poprzez swoje słowo pełne miłosierdzia, ale także przez przestrogi, których w Biblii nie brak. Zawsze jednak celem Bożego Słowa było i jest zbawienie człowieka i ofiarowanie mu nowego życia, przyjaźni ze Stwórcą. Patrząc w taki sposób na Pismo Święte, które jest spisanym słowem Boga, i czytając je z otwartym sercem, zaczynamy rozumieć, że Biblia to wciąż aktualne słowo skierowane osobiście do każdego z nas. Nieodzowny w niej wymiar historyczny nie powinien nam nigdy przesłonić jej aktualności. Słowo Boże jest bowiem słowem nieustannie „żywym i skutecznym”, jak mówi List do Hebrajczyków (Hbr 4,12), a więc skutecznie przywracającym życie duszy.

Skoro w Biblii jest zawarte najważniejsze przesłanie dla każdego chrześcijanina, dlaczego nie sięgamy po nią zbyt często?

– Pierwszą trudnością, na którą natrafia prawie każdy czytelnik Biblii, jest jej niełatwy język. Niezrozumiałe słowa, opisy rytuałów kultycznych, przepisy prawne, które dziś trudno uznać za normę – to tylko niektóre przykłady trudności w uchwyceniu jej przesłania. Nie warto się jednak zrażać – w czytaniu Pisma Świętego nie chodzi bowiem o zaspokojenie naszej ciekawości, lecz o nasycenie duszy. Do duszy bowiem przemawia się innym językiem, delikatniejszym, a jednocześnie bardziej wzniosłym. Im coś jest piękniejsze, tym więcej wysiłku kosztuje. Pamiętajmy, że za ogrodzeniem języka kryje się przepiękny ogród Bożego Słowa, gdzie „Pan przyjaźnie obcuje z tymi, którzy się Go boją, i powierza im swoje przymierze”, jak mówi Psalmista (Ps 25,14).

Na ile nieznajomość Pisma Świętego zubaża naszą duszę, rozumienie Boga?

– W jednym z dokumentów Soboru Watykańskiego II, dokładnie w Konstytucji o Liturgii Świętej, pada sformułowanie, że „gdy w Kościele czyta się Pismo Święte, sam Bóg przemawia, gdyż On sam jest obecny w swoim słowie”. Biblia zatem to nie tyle słowo „o” Panu Bogu, lecz słowo „samego” Boga, słowo, w którym On sam jest obecny. Czytając Pismo Święte, mamy zatem możliwość usłyszenia „mowy Boga”, tego absolutne wyjątkowego Słowa skierowanego do Jego dzieci, czyli także do mnie. Czasem będzie to słowo trudne, upominające, wzywające do nawrócenia, czyli zmiany myślenia lub starych, grzesznych nawyków. Zawsze jednak będzie to słowo miłości. Niechęć do zgłębiania tego przesłania jest zawsze jakimś zubożeniem, zaciemnieniem, a ostatecznie prowadzi do nieznajomości Boga i Jego dróg. Dobitnie wyraził się o tym św. Hieronim ze Strydonu, mówiąc, że „Nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością samego Chrystusa”.

Od czego w takim razie zacząć, jaką metodę studiowania Biblii przyjąć?

– Biblię trzeba czytać na głos lub przynajmniej szeptem. Wiara bowiem „rodzi się ze słuchania”, jak mówi św. Paweł w Liście do Rzymian, a zaraz potem dodaje, że „tym, co się słyszy, jest słowo Chrystusa” (Rz 10,17), czyli właśnie Słowo Boże. Głośne czytanie może nieco spowalniać lekturę, lecz jednocześnie przypomina, że nad tym, co najważniejsze, trzeba się zatrzymać, zwolnić, zastanowić, by postawić pytania najistotniejsze: „co to słowo mówi mojemu sercu?, do czego mnie wzywa, zaprasza, zachęca?, co mam czynić? co zmienić, którą drogą iść, by dojść do Boga, a przez to do prawdziwego życia, szczęścia i pełni?”. Papież Franciszek mówił, że „po Słowie Bożym nie można po prostu przebiec spojrzeniem” i przypomniał, że przez to słowo sam Bóg przemawia do każdego z nas, „przemieniając nasze życie, by stawało się pełne i piękne”.

Czy w Piśmie Świętym znajdziemy fragmenty, które pomogą nam w odpoczynku, pomogą nabrać sił na kolejny rok pracy?

– Fenomen Biblii polega na tym, że nie jest ona wyłącznie poradnikiem czy przepisem na dobre, udane życie, ale zawiera przesłanie, które ma moc zmienić czy właściwie ukierunkować całą egzystencję człowieka. Biblia jest do głębi, wręcz „do bólu” prawdziwa: nie unika tematów trudnych – grzechu, cierpienia czy śmierci – bo i w naszym życiu mają one miejsce. Zawsze jednak każe nam ona patrzeć wzwyż, kierując nasz wzrok na to, co jest powołaniem człowieka, a więc zjednoczenie z Bogiem, modlitwa, miłość i świętość – gdyż do wzniosłych rzeczy stworzony jest człowiek. Biblia patrzy realistycznie na człowieka, każąc mu nieustannie powstawać z tego, co go ogranicza, ku Bogu, w którym znajdzie wolność.

Cała rozmowa w numerze 26 Przewodnika Katolickiego.

Ks. Marcin Chrostowski jest kapłanem diecezji bydgoskiej, doktorem nauk teologicznych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, wykładowcą Pisma Świętego w Wyższym Seminarium Duchownym Diecezji Bydgoskiej i Prymasowskim Instytucie Kultury Chrześcijańskiej w Bydgoszczy, sekretarzem Stowarzyszenia Biblistów Polskich, wikariuszem parafii św. Kazimierza w Łochowie, autorem monografii „Księga Tobiasza – przypowieść o początkach diaspory Izraelitów w Mezopotamii”. Studiował w Tel Aviv University oraz Studium Biblicum Franciscanum w Jerozolimie. Specjalizuje się w Starym Testamencie oraz historii i archeologii biblijnej.

print