18.02.2024

„Wobec pokusy odejścia, porzucenia wspólnoty Kościoła”

Umiłowani!

W I Niedzielę Wielkiego Postu czytamy w Kościele opis kuszenia Jezusa na pustyni. Tegoroczny fragment z Ewangelii św. Marka jest jednak wyjątkowo zwięzły i krótki. Jest zupełnie inny niż opisy kuszenia u św. Mateusza, czy u św. Łukasza. Ewangelista Marek pisze: „Duch wyprowadził Jezusa na pustynię. A przebywał czterdzieści dni, kuszony przez Szatana, i był ze zwierzętami, aniołowie zaś Mu służyli” (Mk 1,12-13). Chciałoby się powiedzieć, tylko tyle? Widocznie jednak jest to tylko tyle, ile nam potrzeba. Tylko tyle powinno nam wystarczyć, byśmy jeszcze raz uświadomili sobie czym jest czas, który rozpoczęliśmy Środą Popielcową.  Rzeczywiście, wczytując się w te trzy krótkie zdania odkrywamy, że Wielki Post, to czas wyjścia na pustynię – „Duch wyprowadził Jezusa na pustynię”. To czas szczególnego zdystansowania się od wszystkiego, czym na co dzień żyjemy. Czas wyciszenia i refleksji. To również czas doświadczania Bożej opieki, Bożej troski – „aniołowie zaś Mu służyli”. Wszak – jak czytaliśmy w dzisiejszym drugim czytaniu – „Chrystus raz umarł za grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby was do Boga przyprowadzić” (1 P 3,18). Bóg nie zostawia nas samych. Wybawia nas. Wielki Post szczególnie nam o tym przypomina. Jednak jest w tym czasie coś jeszcze. Jak czytamy w dzisiejszej Ewangelii, Jezus „przebywał czterdzieści dni na pustyni, kuszony przez szatana” (Mk 1,13). Wielki Post jest, wobec tego, także czasem walki, zmagania się, przezwyciężania siebie. Nieustannie przecież poddawani jesteśmy różnego rodzaju pokusom, podszeptom, modom, które mają nas odciągnąć od dobra, od świętości, od samego Boga.

Jedną z takich pokus – wcale nie nową, ale w ostatnim czasie intensywnie nam podsuwaną – jest pokusa odejścia, porzucenia wspólnoty Kościoła. Niestety wielu jej uległo i wciąż ulega. Świadczą o tym statystyki dotyczące apostazji, ale także te, dotyczące liczby osób systematycznie uczestniczących w niedzielnej Eucharystii, czy te, dotyczące liczby uczniów uczęszczających na lekcje religii. Nie trzeba przecież formalnie odejść od Kościoła, by praktycznie sytuować się poza Nim, by – przed czym przestrzegał już Jan Paweł II – dokonywać „cichej apostazji”. Problem więc jest i nie może nas on nie boleć. Nie może nas nie niepokoić. Przede wszystkim jednak, nie może nas, nie zmuszać do przyjrzenia się naszemu własnemu postępowaniu, naszej własnej wierze. 

Właśnie z takiej perspektywy chciałbym spojrzeć na tę pokusę. Nie chcę oceniać tych, którzy porzucają Kościół. Chcę raczej zapytać o Kościół, o tę szczególną Wspólnotę, której częścią jest każdy z nas. Jestem przekonany, że Wielki Post jest doskonałą do tego okazją. Tym bardziej, że hasłem programu duszpasterskiego na obecny rok są słowa: „Uczestniczę we wspólnocie Kościoła”.

Papież Franciszek w kazaniu podczas mszy świętej, której przewodniczył w dniu 17 listopada 2017 roku – podczas III Światowych Dni Ubogich – powiedział między innymi: „…nie wystarcza etykietka „chrześcijanin” lub „katolik”, aby być z Jezusem. Trzeba mówić tym samym językiem, co Jezus, językiem miłości, językiem „ty”. Językiem Jezusa mówi nie ten, kto rozwodzi się nad „ja”, ale kto porzuca swoje „ja”. Aby budować prawdziwą wspólnotę, trzeba właśnie porzucić to „ja”. Trzeba zabiegać, by moja twarz była choć odrobinę podobna do twarzy Jezusa, która jest twarzą miłości”. Myślę, że w tych słowach jest jakaś siła, także w kontekście tego o czym tutaj mówię. Uczestniczenie we wspólnocie Kościoła, jej budowanie nie jest bowiem możliwe bez tych właśnie niezwykle istotnych elementów: bez porzucania swojego „ja”, ale także bez mówienia językiem „ty” – językiem miłości.

Zacznę od tej drugiej kwestii. Czyż nie taka właśnie jest natura Kościoła. On nie uczy nas egoizmu, zapatrzenia w siebie, liczenia się jedynie z własnym zdaniem, dzielenia na godnych i mniej godnych. Kościół uczy nas zapominania o sobie, wyrzekania się siebie, nadstawiania drugiego policzka, pokochania ostatniego miejsca, przebaczania. Uczy nas tego wyjątkowego języka, jakim jest język miłości. Miłości do każdego napotkanego „ty”.

Niestety – przyznajmy – nie zawsze tym językiem się posługujemy. Zarówno duchowni, jak i świeccy w wielu sytuacjach nie mówią „tym samym językiem, co Jezus”. Wystarczy spojrzeć na nasze życie społeczno-polityczne, zawodowe, parafialne, rodzinne. Jak inaczej mogłoby ono wyglądać, gdybyśmy zamiast mówić językiem pogardy, kłamstwa, odwetu zaczęli mówić językiem Jezusa, językiem miłości. Powiecie, idealizuję… Myślę, że nie. Wystarczy tylko, by każdy kto słucha tych słów zaczął tak żyć, zaczął takim właśnie językiem mówić. Święci nie zmienili świata, dlatego, że mieli tak ogromny na niego wpływ. Zmienili go, bo najpierw zmienili siebie. Czyż nie tak właśnie zmieniało świat chrześcijaństwo? Święty Piotr, Paweł, Mateusz, święty Franciszek, święty Ignacy z Loyoli, święty Jan Paweł II, święta Matka Teresa z Kalkuty, bł. Kardynał Stefan Wyszyński, bł. ks. Jerzy Popiełuszko, bł. ks. bp Michał Kozal i inni, to wszystko historie małych przemian, które ostatecznie zmieniły świat.

Drugi element: porzucenie swojego „ja”. Można powiedzieć, że właśnie tak został zbudowany Kościół. Jak słyszeliśmy w dzisiejszym drugim czytaniu: „Chrystus raz umarł za grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby was do Boga przyprowadzić; zabity wprawdzie na ciele, ale powołany do życia Duchem” (1 P 3,18). Ten rodzaj zapominania o sobie, należy więc niejako do natury Kościoła. Z takiego przecież „ogołocenia” (Flp 2,7) się zrodził. Skoro tak, to porzucenie swojego „ja” nie może nie być częścią naszego życia, częścią życia Kościoła.

Myślę, że i w tym aspekcie wiele możemy zmienić. Nie jest bowiem łatwo obumierać, rezygnować z siebie. Widzimy, jak trudno porzucić nam swoje „ja”. Tymczasem – wracając do słów papieża Franciszka – „Aby budować prawdziwą wspólnotę, trzeba właśnie to „ja” porzucić”, trzeba o sobie zapomnieć, trzeba stać się człowiekiem, który jednoczy, który wyciąga rękę, który bardziej łączy niż dzieli. 

Jeszcze raz przywołam ojca świętego Franciszka. Pamiętamy jak w marcu 2022 roku w związku z wojną na Ukrainie w całym Kościele zawierzaliśmy Matce Bożej świat, a szczególnie Ukrainę i Rosję. Wtedy właśnie podczas nabożeństwa pokutnego, połączonego z aktem zawierzenia Papież, snując refleksję nad sakramentem pokuty wypowiedział słowa, które głęboko zapadły mi w serce. Zwłaszcza pewien użyty tam obraz. Papież mówił: „Prosimy Pana o wiele rzeczy, ale często zapominamy prosić Go o to, co najważniejsze i co On chce nam dać: Ducha Świętego, siłę, by miłować. Bo bez miłości, cóż zaoferujemy światu? Ktoś powiedział, że chrześcijanin bez miłości jest jak igła, która nie szyje: kłuje, rani, ale jeśli nie szyje, jeśli nie splata, jeśli nie jednoczy, jest bezużyteczny, nie jest chrześcijaninem.” To bardzo mocne słowa. Jestem jednak przekonany, że bardzo potrzebne. Jeśli bowiem, ktoś wciąż kłuje, rani, a nie stara się jednoczyć, to znaczy, że nic nie rozumie z nauki Jezusa. To znaczy, że nigdy nie odkrył tajemnicy Kościoła, którą stanowi porzucanie swojego „ja” i mówienie językiem „ty”, językiem miłości.

Kochani Diecezjanie!

Jestem przekonany, że takiego właśnie Kościoła potrzebujemy, że takiego Kościoła potrzebują Ci, których dotyka pokusa Jego porzucenia. Dlatego kieruję prośbę do moich braci kapłanów, ale także wiernych świeckich zaangażowanych w życie parafii, by Wspólnota parafialna była takim właśnie miejscem, „domem i szkołą komunii”. Była miejscem uczestniczenia, dialogu, współodpowiedzialności. Była otwarta na różnego rodzaju inicjatywy, pomysły – zwłaszcza młodych katolików. Czasem „ja” duszpasterza, czy też „ja” wiernego świeckiego w tym nie pomaga. Czasem chce ono panować nad wszystkim, co dzieje się w świątyni, ale także nad najmniejszym choćby fragmentem przysłowiowego parafialnego chodnika. Tak niestety nie da się zbudować prawdziwej Wspólnoty. Przywołując raz jeszcze słowa papieża Franciszka, „aby budować prawdziwą wspólnotę, trzeba to „ja” porzucić”. Trzeba otworzyć się i mówiąc językiem Jezusa, językiem miłości, zmieniać świat. Cóż z tego, że będziemy mieli piękne kościoły, domy parafialne, jeśli nie będzie w nich naszych sióstr i braci, którzy porzucą Kościół, bo nie będą w Nim dostrzegać twarzy Jezusa. Cóż z tego, że będziemy mieli dwie godziny lekcji religii, jak nie będzie uczniów, którzy będą chcieli w nich uczestniczyć, bo nie będą słyszeć języka miłości, a jedynie język oceny, pouczania, braku dialogu, język niezrozumienia. Możemy obrażać się na świat. Możemy mówić, że nie jest taki jakbyśmy sobie tego życzyli. To jednak nic nie zmieni. Miłość zmienia świat – ta codzienna, wymagająca, czasem bolesna. Jako chrześcijanie mamy być tego szczególnym świadectwem.

Drodzy Siostry i Bracia!

Z całą serdecznością dziękuję wszystkim, którzy taki właśnie Kościół budują. W naszej diecezji spotykam ludzi świeckich i duchownych, których „twarze podobne są do twarzy Jezusa”, których „język jest językiem Jezusa”, którzy w swoim zaangażowaniu zupełnie o sobie zapominają. Razem ze świętym Pawłem dziękuję Bogu za wielkie dary Jego dobroci i proszę Go, byśmy razem czynili to, co wciąż uczynić możemy dla dobra naszej diecezjalnej Wspólnoty.

W tym roku przeżywamy 20-lecie jej istnienia. W związku z tym zachęcam wszystkich do wspólnego świętowania. Niech ten czas łaski – a mam na myśli cały rok rocznicowy – będzie czasem, kiedy przystąpimy do sakramentu pokuty i pojednania, kiedy z gorliwością modlić się będziemy za naszą Diecezję, kiedy z jeszcze większym zaangażowaniem uczestniczyć będziemy w jej życiu. Niech w końcu będzie to czas pełen czynów miłosierdzia, zwłaszcza wobec najbardziej potrzebujących, których w naszych wspólnotach wciąż, niestety, nie brakuje.

Na koniec pragnę zaprosić wszystkich do Bazyliki pw. św. Wincentego a Paulo w Bydgoszczy w dniu 6 kwietnia 2024 r. W tym ważnym dla naszej Diecezji momencie zgromadzimy się o godzinie 12:00 na uroczystej Eucharystii. Razem z zaproszonymi Gośćmi, z Arcybiskupami i Biskupami z innych diecezji będziemy dziękować Dobremu Bogu za 20 lat naszego diecezjalnego Kościoła i jednocześnie wypraszać błogosławieństwo na dalsze lata Jego istnienia.

Proszę, by na tę mszę św. przybyli przedstawiciele z każdej parafii. Proszę chorych i cierpiących o modlitwę za diecezję, a wszystkich, którzy nie będą fizycznie obecni na tych uroczystościach o duchową łączność poprzez transmisję medialną.

Jako Wasz pasterz z serca wszystkim błogosławię i zapewniam, że pragnę Wam towarzyszyć, pragnę Was słuchać i wspierać. Pragnę być dla Was wsparciem. Pragnę umacniać słabych i tych, którzy się pogubili. Zapewniam, że zależy mi na każdym z Was. Zależy mi na Waszym zbawieniu, ale także na Waszej doczesnej pomyślności. Proszę, módlmy się za siebie nawzajem i bądźmy dla siebie dobrzy.

 

Wasz biskup
+ Krzysztof Włodarczyk

 

List należy odczytać we wszystkich kościołach i kaplicach diecezji bydgoskiej w I niedzielę Wielkiego Postu 18 lutego 2024 r.

Bydgoszcz, 12 lutego 2024 r.

print