Iz 61, 1-3a
1 Kor 4, 1-5
Mt 25, 31-40

Dzisiejsza uroczystość, jakkolwiek ważna sama w sobie, każe nam myśleć już o setnej rocznicy odzyskania niepodległości. O tej rocznicy mówi się już od roku.

Odzyskanie niepodległości przed 100 laty, po 123 latach niewoli było niewątpliwie szczególnym fenomenem, mało jest zapewne państw i narodów, które odzyskiwałyby niepodległość. Ten czas niewoli ma jeszcze inne znaczenie, okazał się czasem rodzenia się szczególnej tożsamości narodu polskiego. Była to tożsamość narodowa, patriotyczna, religijna, to ona okazała się być źródłem mocy trwania, pamięci, walki.

Warto prześledzić ten fenomen odzyskiwania niepodległości. Historycy obliczają, że kiedy Polska traciła swą niepodległość w 1795 roku, to znaczy, kiedy traciła wszystkie polskie instytucje, liczyła wówczas około 14 mln mieszkańców, w tym połowa mówiła po polsku. Spośród tych mieszkańców zaledwie około 700 tysięcy obywateli zdolnych było uświadomić sobie, co się stało. Wolno powiedzieć, że pozostali mieli prawo tego nie dostrzec, kto będzie dalej nimi rządził, bowiem większości chłopstwa było obojętne, kto ich uciskał. Taki był stan świadomości ówczesnych obywateli.

Sytuacja poczęła się radykalnie zmieniać w momencie, kiedy zaborcy, którzy pozbawili Polaków ich państwa i wszystkich instytucji, zrobili zamach na ich religię, bowiem dwoje z nich było innowiercami, jeden kierował się swoistego rodzaju polityką religijną. To zamach na religię wywołał reakcję sprzeciwu i kontrakcję. Religia okazała się pierwszym polem starcia i pierwszą sprawą, o którą trzeba było walczyć. Wówczas także okazało się, że przyczyną tego stanu rzeczy jest utrata państwowości, niepodległości państwowej, a dokonali tego ci sami, którzy teraz chcą unieważnić religię. I tak oto walka o religię stała się równocześnie walką o wolność państwową, walka o narodowość – walką o religię. To stąd bierze się ta zbitka słowna Polak-katolik.

W tym miejscu jesteśmy u genezy rodzenia się szczególnego rozumienia narodu jako wspólnoty, która musi walczyć o swój byt i swoją egzystencję, którą łączy jeden wspólny los. I nie miało to nic wspólnego z jakimkolwiek egoizmem, czego znakiem było hasło za „wolność naszą i waszą”. Wyznaczyło to także szczególną rolę Kościołowi. Okazał się On jedynym miejscem i płaszczyzną spotkania, wzajemnego rozpoznawania się i łączenia ponad granicami zaborów, a także reprezentował Polaków na forum Europy.

Łatwo też rozpoznać w tym miejscu szczególną moc i specyfikę patriotycznej postawy: patriotyzmu. Trzeba powiedzieć, że w takim duchu i znaczeniu nie rozumie go żaden mieszkaniec Europy. I dziś z łatwością może być mylony z nacjonalizmem, co w Europie odbierane jest skrajnie negatywnie. A właśnie patriotyzm, to znaczy miłość Ojczyzny, własnej kultury, odrębnej tradycji okazał się mocą broniącą przed m.in. ideologiami, np. tzw. darwinizmem politycznym, czyli tezą, że państwa słabe, uzależnione, nie mają racji bytu dla swojej samodzielności. Jeśli więc Polska utraciła swą suwerenność na rzecz innych państw, to jest to najlepszy dowód dla braku racji jej samodzielności, stąd traktowana była jak „bękart Europy”. To patriotyzm bronił przed tego typu ówczesną poprawnością polityczną.

W tym duchu też trzeba rozumieć słynne przemówienie Jana Pawła II 2 czerwca 1980 roku w Siedzibie UNESCO w Paryżu. Znamy je zapewne zwłaszcza przez pierwszą część podkreślającą wagę kultury: „Jestem synem Narodu, który przetrwał najstraszliwsze doświadczenia dziejów, którego wielokrotnie sąsiedzi skazywali na śmierć, a pozostał przy życiu i pozostał sobą. Zachował własną tożsamość i zachował pośród rozbiorów i okupacji własną suwerenność jako Naród – nie biorąc za podstawę jakiekolwiek inne środki fizycznej potęgi, ale tylko własną kulturę, jaka się okazała w tym przypadku potęgą większą od tamtych potęg.”

Ale warto też przy tej okazji podkreślić dalszą jego część, kiedy Papież mówił: „I dlatego też to, co tutaj mówię o prawach Narodu wyrosłych z podwalin kultury i zmierzających ku przyszłości, nie jest echem żadnego „nacjonalizmu”, ale pozostaje trwałym elementem ludzkiego doświadczenia i humanistycznych perspektyw człowieka. Istnieje podstawowa suwerenność społeczeństwa, która wyraża się w kulturze Narodu. Jest to ta zarazem suwerenność, przez którą równocześnie najbardziej suwerenny jest człowiek.”

Papież mówił to prawie 38 lat temu w Paryżu, jak gdyby chciał uprzedzić dzisiejsze dywagacje na temat nacjonalizmu, a przede wszystkim patriotyzmu, bo zdaje się to tak wyglądać, że Zachód rozumie patriotyzm jako nacjonalizm i wiąże z nim jak najgorsze konotacje.

Tym zastrzeżeniem, że wszystko to, co zostało powiedziane o kulturze, nie ma nic wspólnego z „nacjonalizmem” w znaczeniu pejoratywnym, Papież Jan Paweł II odsłaniał swoje oryginalne rozumienie patriotyzmu. Mieściła się w nim szeroko rozumiana polskość jako wartość, jako postawa przywiązania i miłość do Ojczyzny, troska o nią, o jej dobro i przyszłość. Miłość ojczyzny, czyli patriotyzm, już św. Tomasz z Akwinu uważał za jedną z cnót chrześcijańskich, za tak ważną, że wyodrębniał ją spośród innych cnót społecznych.

Ks. kard. Bolesław Kominek w swoich listach kierowanych do wysiedlonych Niemców z Dolnego Śląska ich wysiedlenie uzasadniał argumentem natury moralnej, a nie tylko historycznej, że naród Polski ma prawo do tych Ziem, bowiem naród nie może się normalnie rozwijać bez ziemi. To Niemcy spowodowali to, że naród Polski znalazł się na tych ziemiach bez własnej woli i winy.

W tym duchu także Papież Jan Paweł II uzasadniał, że człowiek zawdzięcza ojczyźnie – po Bogu i rodzicach, język, tradycję, kulturę, osobowość etniczną, etos. W podkreślaniu roli i ważności ojczyzny zapewne inspirację czerpał także z nauki Soboru Watykańskiego II, gdzie Sobór zachęca, by „obywatele pielęgnowali wielkodusznie i wiernie miłość ojczyzny, jednak bez ciasnoty duchowej, tak by zawsze mieli również wzgląd na dobro całej rodziny ludzkiej, którą łączą w jedno różne więzy między plemionami, ludami i narodami”. Podobnie ukaże to także Katechizm Kościoła Katolickiego, że „miłość ojczyzny i służba dla niej wynikają z obowiązku wdzięczności i porządku miłości”.

Wczytując się w liczne przemówienia i teksty, możemy uchwycić kilka oryginalnych rysów, które charakteryzują rozumienie patriotyzmu przez Papieża Jana Pawła II. Ojczyzna, której znaczenie wiąże Papież z pojęciem ojcowizny, porównywana jest do roli ojca i matki w rodzinie, a zatem początek życia i cała przestrzeń je gwarantującą. Nie jest czymś abstrakcyjnym, lecz konkretnym. Jako dom jest pierwszą szkołą dla nauki zwyczajów i tradycji. Papież, dzieląc się refleksją nad własną pamięcią i tożsamością, pisał: „Nauczanie Chrystusa zawiera w sobie najgłębsze elementy teologicznej wizji zarówno ojczyzny, jak i kultury”. Ale też: „Całe chrześcijaństwo w swym uniwersalnym wymiarze jest tą ojcowizną, w której bardzo znaczący jest udział Matki”. Nie wahał się zatem powiedzieć, że „Ojczyzna jest matką! Całe pokolenia nam pokazały to dziedzictwo, zwłaszcza w okresach, kiedy ta Ojczyzna była doświadczana, upokarzana, nauczyły nas pod tym względem jeszcze większej miłości do tej matki w żałobie, aniżeli do tej dawnej, wspaniałej, ozdobionej królewską godnością jej władzy, matki – pierwszej Rzeczpospolitej”.

Ten tytuł, „to jest moja matka, ta Ojczyzna!”, pozwolił Papieżowi uzasadniać jego ingerowanie w sprawy polskie, kiedy bronił życia nienarodzonych dzieci, kiedy upominał się o poszanowanie Dekalogu w życiu osobistym i społecznym. Był świadom, że z tego właśnie powodu jego osoba i pielgrzymka do Polski przez pewne kręgi odebrana została jako „persona non grata”, co w języku dyplomacji oznacza „osoba niepożądana” w danym kraju. Tym też tłumaczył gest ucałowania ziemi polskiej na początku każdej wizyty w Polsce. Zapewne dziś, gdyby przyszło mu tłumaczyć, czym jest patriotyzm, odpowiadałby, że wyraża się on miłością angażującą w „najwyższy rozwój gospodarczy, społeczny i kulturalny, ale także rozwój duchowy i religijny”.

Tu zapewne znajdują się źródła specyficznie rozumianego kultu maryjnego, czemu dał wyraz podczas licznych obecności na Jasnej Górze, to także tłumaczy specyfikę polskiego patriotyzmu. „Trzeba przykładać ucho do tego świętego miejsca, aby czuć, jak bije serce narodu w Sercu Matki. Bije zaś ono, jak wiemy, wszystkimi tonami dziejów, wszystkimi odgłosami życia”. Jasna Góra, Kalwaria Zebrzydowska i wiele innych miejsc kultu maryjnego były tymi miejscami, gdzie naród w czasie zaborów doświadczał nadziei i mocy do przetrwania owej nocy.

Z tym, bardzo charakterystycznym dla Papieża rysem patriotyzmu, wiąże się drugi z nim ściśle związany: przykazanie miłości Ojczyzny. Patriotyzm w wymiarze moralnym według Papieża „wchodzi w zakres czwartego przykazania, które zobowiązuje nas, aby czcić ojca i matkę”. A zatem miłość ojczyzny, dbanie o jej rozwój i dobrobyt, jej obrona to coś więcej niż czysta polityka, bowiem to Ewangelia „nadała nowe znaczenie pojęciu ojczyzny. Ojczyzna w swoim pierwotnym sensie oznacza to, co odziedziczyliśmy po ziemskich ojcach i matkach. Ojcowizna, którą zawdzięczamy Chrystusowi, skierowuje to, co należy do dziedzictwa ludzkich ojczyzn i ludzkich kultur, w stronę wiecznej Ojczyzny”. Jest tu niewątpliwie aluzja do formuły św. Pawła, że „nasza ojczyzna jest w niebie” (Flp 3, 20). Nie znaczy to, że możemy zaniedbywać tę ziemską. Wręcz odwrotnie; w Polskim Parlamencie apelował do świeckich, by nie „rezygnowali z udziału w polityce, czyli w różnego rodzaju działalności gospodarczej, społecznej i prawodawczej, która w sposób organiczny służy wzrastaniu wspólnego dobra. Wraz ze wszystkimi ludźmi mają przepajać duchem Ewangelii rzeczywistości ludzkie, wnosząc w ten sposób swój specyficzny wkład w pomnażanie dobra wspólnego. Jest to ich obowiązek sumienia wynikający z chrześcijańskiego powołania”.

Takie rozumienie patriotyzmu nakazywało Papieżowi oddać cześć tym wszystkim, którzy dla ojczyzny poświęcali życie, zdrowie, utratę wolności, rodziny, majątku. „Wiecie – mówił Papież na cmentarzu bohaterów Bitwy Warszawskiej w Radzyminie – że urodziłem się w roku 1920, w maju. W tym czasie bolszewicy szli na Warszawę. Dlatego noszę w sobie od urodzenia wielki dług w stosunku do tych, którzy wówczas podjęli walkę z najeźdźcą i zwyciężyli, płacąc za to swoim życiem”. Takie rozumienie patriotyzmu nie ma nic wspólnego z tzw. „kombatanctwem”, co niekiedy zarzuca się tym, którzy czczą pamięć poległych i pamiętają o ich ofiarach.

Jak można było to dostrzec już w przemówieniu z Paryża, Papież wiązał ściśle patriotyzm z szeroko rozumianą kulturą. Naród pozbawiony państwa, jego instytucji, armii żył swoją kulturą i to pozwoliło mu przetrwać. Jednym z wymiarów kultury jest język. „Za jego pomocą człowiek wypowiada prawdę o świecie i o sobie samym […]. komunikuje się z innymi, a to służy wymianie myśli, głębszemu poznaniu prawdy, a przez to samo również pogłębianiu i gruntowaniu własnej tożsamości”. Język służy nie tylko komunikacji, ale również pozwala zachować dorobek myśli rodaków i ich geniuszu, stąd ogromna rola, jaką odegrała i odgrywa literatura, pieśń. Nie były jej obce treści religijne, teologiczne, moralne. Bardzo szeroka i głęboka znajomość literatury pięknej, poezji pozwoliły stwierdzić Papieżowi, że w pojęciu ojczyzny to, co inspirowało miłość do niej „zawiera się jakieś głębokie sprzężenie pomiędzy tym, co duchowe, a tym, co materialne, pomiędzy kulturą a ziemią”.

To, co prześwituje przez wszystkie wypowiedzi Papieża o patriotyzmie, to nierozerwalny związek narodu i ojczyzny. Te dwie rzeczywistości są nie do zastąpienia. Patriotyzm oznacza bezwzględne przywiązanie do ojczyzny i narodu. Podobnie jak kard. Stefan Wyszyński również i Papież pisał swoją teologię narodu, na wzór narodu Izraela. Dlatego też mógł napisać, że „historia wszystkich narodów niesie w sobie wezwanie, by przejść w historię zbawienia. Chrystus bowiem po to przyszedł na świat, by przynieść zbawienie wszystkim ludziom”. Jak zauważa Sobór Watykański II „spodobało się Bogu zbawić człowieka nie w pojedynkę, ale uczynił sobie lud.”

W spotkaniu z literaturą patriotyzm jawi się jako pomnażanie i rozwijanie talentów dla ojczyzny, których nie można marnować. Pomnażanie talentów sprzyja nie tylko rozwojowi kultury, ale w jakiś sposób czyni człowieka wolnym. Pozwala mu patrzeć z nadzieją w przyszłość aż po eschatologiczny wymiar życia.

Śledząc myśl Papieża o ojczyźnie, patriotyzmie nietrudno dostrzec jej rozwój od młodzieńczego etapu jego twórczości, aż po ostatnie chwile życia. Ta refleksje pozwoliła Papieżowi powiedzieć w Krakowie: „Ojczyzno moja kochana, Polsko, Bóg Cię wywyższa i wyszczególnia, umiej być wdzięczna”.

print